Strasznie wolno mi to odpisywanie idzie gdyż brak podglądu postów i muszę notować wpisy, ale do dzieła.
Abeille - witaj Wiesiu.
Bardzo Cię przepraszam, ale w zawierusze transformacji forum i tworzeniu nowego wątku pewno twój post mi umknął.
Mam nadzieję, że wybaczysz koleżance .
Jakuch - mój ogród jest w tym sensie bezobsługowy, że nie wymaga każdodziennego zachodu począwszy od podlewania a skończywszy na pieleniu i kopaniu.
Powiedz mi czy Ty teraz jeszcze będziesz stosowała EMy ?
Ja jakoś nie zmogłam się do tej pory zadzwonić do tej pani od EMów, bo ciągle coś innego miałam do roboty.Ale stale mam to na uwadze. Ciekawa jestem twoich doświadczeń z nimi - może powiesz czy stosowałaś je już jesienią ?
Anulko - miło, że wpadłaś.
Wiem, że teraz jesteś bardzo zajęta. Rozumiem Cię doskonale i wiem jak to jest w takiej sytuacji.
Ja z tego powodu właśnie zaczęłam dążyć do małowymagającego ogrodu i zrozumiałam, że nie muszę mieć wszystkiego, bo nie na tym to polega.
Część planów już zrealizowałam a reszta w przyszłym roku.
Bo teraz jestem przed remontem mieszkania po Mamie i to zajmie mi na pewno czas aż do świąt.
Ewuś - akebię owijałam agrowłókniną na zimę na podporze a korzenie kopczykowałam.
Ale to tylko przez dwa pierwsze lata.
Potem już sama dawała sobie radę.
Zakwitła dopiero w trzecim roku, ale nie wiem czy to taka jej uroda, czy też zakwita wcześniej.
W każdym razie pachnie pięknie kiedy kwiatów jest dużo.
Pojedyncze pachną tylko w czasie wąchania.
Ale warto ją mieć dla jej oryginalnych kwiatów i bezobsługowości.
Nie potrzebuje potem żadnej opieki, nie choruje / przynajmniej u mnie / i nadaje do cienistych zakątków z północnej strony.
Trzeba jej tylko silniejszej podpory w wietrznych miejscach bo ma sporo liści i nie zrzuca ich tak łatwo zimą - są zielone.
Magu - popieram taką inicjatywę.
Nie sztuka cały czas pracować w ogrodzie i stracić przy tym zdrowie.
Sztuką jest mieć ładny ogród i pracować przy tym tylko tyle ile to konieczne.
Poza tym ogród ma zaspokajać naszą wizję ogrodu a nie trendów mody.
Gabi - cieszę się, że twój ogródek jest taki zbliżony do wzorca ideału.
Taka jest twoja wizja ogródka i taką realizujesz.
Dlatego lubię wpadać do niego, bo jest inny od mojego.
I kiedy mój mnie przynudza oglądam twój by czerpać z niego nowe wzorce.
Fleur - Aluś już lecę do Ciebie , żeby napisać Ci tą instrukcję obsługi.
Nie wiem tylko o co chcesz zapytać - ale to już w twoim wątku.
Dalu - dla mnie ogród bezobsługowy to taki w którym rosną rośliny odporne na warunki pogodowe, choroby, mało wymagające w trakcie sezonu, i takie które długo kwitną lub powtarzają kwitnienie i najlepiej pięknie pachnące.
Ja niekoniecznie muszę stale grzebać w ziemi i mieć nadwyrężony kręgosłup.
Pikuniu - będę nieskromna i będę się chwalić.
Bo widzę, że coraz więcej osób ma podobną opinię o ogrodzie co ja.
I dziękuję za trzymanie kciuków.
Abeille - dzięki Wiesiu za wyrażenie swojej opinii.
Potwierdza tylko że ilu ogrodników , tyle stylów .
Dla mnie najważniejsze jest, żeby ogród wyrażał duszę ogrodnika.
To co dla jednego jest totalnym chaosem dla drugiego może być idealną harmonią dającą poczucie spokoju i spójności wszystkiego.
Świetnie to ujęłaś.
Bogusiu - kiedy byłam młodsza to grzebanie w ziemi też mnie fascynowało.
Było doskonałą odskocznią niwelującą stresy w domu i pracy.
Każdy człowiek potrzebuje czegoś innego na pewnym etapie życia.
Aneczko - i o to właśnie chodzi.
Można ugotować obiad robiąc go cały dzień.
A można w pół godziny i będzie równie dobry co ten gotowany cały dzień.
Wszystko zależy od kucharki /rza.
Grażynarosa - to nie jedzonko.
Rybki poszły do piwnicy na zimowanie.
Muszę je odławiać bo moje oczko ma podniesiony poziom nad poziom gruntu.
Można go było zrobić odwrotnie ale to już inna historia.
Izabelko - mam nadzieję, że uda Ci się dużo wcześniej.
Skoro i mnie się udało to pewno Tobie też.
Najlepiej działa na wyobrażnie M kiedy sam na własne oczy pobędzie trochę w takich okolicznościach - mężczyżni to wzrokowcy.