Witaj Tadeuszu ! Sośnica pięknie Ci przetrwała ale była też znakomicie zabezpieczona.W jednym z poprzednich postów Erik pisał że bywa kapryśna.Kopiąc w necie faktycznie znalazłem takie informacje. To pewnie jak z wszystkimi trudniejszymi w uprawie roślinami. Sam uważam sośnicę za wyjątkowo cenne drzewo egzotyczne. Cenne dlatego że jest wyjątkowej urody, rośnie umiarkowanie i może najważniejsze, jest możliwa trwała uprawa w ogrodzie .Dużo modnych "egzotów " pomimo starań marznie i po czasie wygląda rachitycznie lub w ogóle ginie.Znajomy walczy ponad 20 lat o utrzymanie araukarii. Żyje ale jest wątpliwą ozdobą.
Pozdrawiam ! Bolek
Tadeuszu jezeli chodzi o odpornosc na mróz ,młode egzemplarze mogą marznąć ,ale starsze znoszą nawet -30C.
O kapryśności wiem z doświadczeń znajomych kolekcjonerów,poza tym co nie co czytałem.
Moje dwa razy sadzone sośnice zabiły jakieś grzyby glebowe(byc moze Phytoftora).
Jednak spróbuję jeszcze raz(do 3 razy sztuka) bo drzewo to jest wyjatkowe(relikt).
Ogólnie jak można usłyszec i przeczytać sośnica dobrze rośnie na stanowiskach słonecznych,ale zacieninych w południe,jest wrazliwa na kurz i znieczyszczenie powietrza,a tu w niedalekiej Kalwarii Z.
rośnie (prawie 10 lat) w pełnym słońcu(patelnia),zaraz przy głównej ruchliwej ulicy(droga na Kraków) w centrum miasta ma ok 2,5 m wysokosci,i daje rade!
Dziękuję Ci ERIKU za informacje o warunkach uprawy sośnicy. Tak się składa że moja rośnie w pełnym słońcu, zacienienie jest tylko w niewielkim zakresie od wschodu ( od nadrzecznych drzew przy wschodzie słońca) oraz też w niewielkim stopniu od zachodu. Cały ogród jest osłonięty ze wszystkich stron wysokimi drzewami ( od południa lasem) , a sośnica jest całkowicie osłonięta od północy. Myślę że na wygląd i wzrost mojej sośnicy ma również duża wilgotność na działce ( działka graniczy na 200 m z rzeczką , oraz 5-6 arowy staw przy rzece). Ogród znajduje się w starorzeczu i naniesiona jest w nim( przez setki lat ) bardzo żyzna ziemia, teren ( w stosunku do sąsiednich terenów) jest obniżony, jednak do lustra wody w rzecze jest jeszcze około 2.5 metra. Sośnica rośnie w kwaśnej ziemi( wymieszana leśna ściółka z kwaśnym torfem)( której średnicę w ubiegłym roku powiększyłem do prawie 1.5 m. średnicy. Dotychczas nie mam żadnych problemów z jej uprawą, nie stwierdziłem u niej żadnych chorób grzybowych, czy szkodników ssąco -gryzących.
Witaj ANETKO , rzeczywiście nie wygląda najlepiej, ale chociaż nie zabiedzona jak ta , na zdjęciu wyżej. Najważniejsze żeby pąki były żywe, a widać że chyba są , bo dookoła pąków zielona obwódka z igieł. Musisz dbać by miał dużo wilgoci i rósł w kwaśnej glebie ( a może za mało ma kwaśnej gleby i trzeba roślinę obkopać na szerokość sztycha łopaty, a na głębokość 50-60 cm i wymienić ziemię na kwaśną).
Własnie w kwaśną ją sadziłam, ale może "ukwaszę" ją jeszcze bardziej niebawem. Pocieszyłeś mnie, że może coś z niej jeszcze będzie. A jak sądzisz? Potraktować ją czymś chemicznym? oprysk? nawóz?
ANETKO ,problem tylko tkwi w tym , ile tej kwaśnej ziemi jest w tym dołku. Wiem z własnego doświadczenia że jeżeli nie mamy w ogrodzie kwaśnej ziemi, a tylko kopiemy dół i wypełniamy go kwaśną ziemią, to roślina rośnie w tym dole jak w donicy. Powiększając średnicę ziemi kwaśnej u swoich kwasolubnych roślin przekonałem się że korzonki roślin kwasolubnych ani na milimetr nie wnikały w ziemię o odczynie obojętnym.
Ja swoje rośliny iglaste ( kwasolubne również) wiosną i w końcu czerwca zasilam nawozami kupionymi w punkcie sprzedaży nawozów. W ubiegłym roku dawałem im nawóz POLIFOSKA M (NPK(MgS) 5-16-24-(4-7), w tym roku mam już kupiony nawóz POLIMAG S ( NPK(MgS) o niskiej zawartości chlorków NPK(MgS) 10-8-15-(5-35) z mikroskładnikami pokarmowymi bor (B) - 0,1%; miedź (Cu) - 0,1%; mangan (Mn) - 0,2%; cynk (Zn) - 0,5% ). Do swoich iglaków kupuje nawozy w workach po 25 i 50 kg, są dużo tańsze niż te sprzedawane w sklepach ogrodniczych.
Dodatkowo pod wszystkie kwasolubne ( azalie, rododendrony, hebe, wrzosy i wrzośce, pierisy, kalmie ,enkiant i borówki amerykańskie ) rozsypuję po garstce nawozu zakwaszającego glebę (siarczan amonu, siarczan potasu), z tymi nawozami nie można przeholować, by nie spalić roślin ( rozsypuję w pewnej odległości od szyjki korzeniowej), borówka wytrzymuje większe dawki nawozu zakwaszającego.
Wobec swojej sośnicy nie stosowałem jeszcze żadnych oprysków.
Dziękuję za wyczerpujące uwagi. Sadząc Rośliny staram się dac im dość dużo tego dołu, poza tym moja ziemia jest raczej z tych kwaśnych (obrośnięta jest skrzypem w stanie naturalnym, a to ponoc oznacza kwaśna ziemię); ale podejmę próby ratowania jej zgodnie z Twymi wskazówkami. Skoro Ty dostrzegasz jakąś nadzieję, to znaczy, że można szaleć z jej ratownictwem
Wielkie dzięki
patrze na początek wątku i myślę że nikt nie zwrócił uwagi ,że sadzenie jest rownie ważne jak nawożenie itp. nie wiem czy nie ważniejsze sośnica nie może mieć utopionego pnia bo wtedy właśnie łapie grzyby i inne choroby na fotce z początku wątku widać folie koło drzewa uwierzcie że wszystkie folie wyrzuciłam bo to gwarancja grzybów odgrzebać ziemię przy pniu i zobaczyć dokąd sięga ziemia ,czy nie za wysoko
To ja dodam jeszcze jedno zdjęcie.
Nie okrywana na zimę, nie nawożona, na piaskach nad jeziorem Białym (info dla ziomków );:108 Uwierzycie? Tak wyglądała w niedzielę