Jakie to miłe - widzieć, że zaglądacie do mnie
Danusiu,
No tak czasem bywa. Ja podobnie zrobiłam z cyniami - wyrwałam wszystkie, eM wyrzucił na kompost i przysypał ziemią, a dopiero gdy już wracaliśmy do domu, to mnie oświeciło, że przecież mogłam zebrać nasiona, choćby z tych kremowo-zielonkawych, bo takie nietypowe w kolorze.
Ja w tym sezonie miałam zlikwidować onętki, bo wyrosło mnóstwom samosiejek w różnych miejscach, powyrywałam je jak chwasty któregoś upalnego wiosennego dnia, rzuciłam na kupkę, ale szkoda mi się ich zrobiło, więc wszystkie powtykałam z powrotem do ziemi w różne miejsca, zapominając nawet podlać, a one tak się pięknie odwdzięczyły za darowane życie
Halinko,
Dziękuję za wizytę i miłe słowa i zapraszam do zaglądania do mojego skromnego wątku
Katiusha,
Pomyślałam sobie, że może jak tu wrzucę przepis, to nie zapomnę zebrać kwiatków i zrobić z nich użytku.
Ale i tak gwarancji na to nie ma
Ostatnio coraz częściej zapominam o różnych rzeczach.
Znając życie pewnie albo zapomnę zebrać kwiaty, albo zapomnę kupić procenty.
Ale chociaż poczytałam, jak bardzo wartościowe są nagietki i jak różne mają zastosowania - i jako maść, i jako napar do picia i jako nawet dodatek do potraw.
Wartościowe, o ile się je użyje, bo od samego czytania, to nie zadziałają
Grażynko,
Rabaty zastałam niesamowicie ukwiecone, nawet latem tak okazale to nie wyglądało, żal było usuwać tyle kwitnących roślin, ale musiałam zwolnić miejsce na nowe byliny, poza tym, zapowiadali duże ochłodzenie, więc i tak dni dalii były policzone.
Ale ponad połowa kosmosów jeszcze została, na szczęście mam je w różnych miejscach, nie tylko w miejscu dwóch przebudowywanych rabatek

Mam nadzieję, że jutro jak pojadę, to zastanę je nadal kwitnące.
Zarówno onętkom, jak i nagietkom z przyjemnością pozwolę się rozsiewać co roku
