Sabinko, to już sama sobie odpowiedziałaś dlaczego siewek naparstnicy brak. Gliniasta, zbita ziemia. Naparstnica lubi luźną, przepuszczalną, bez zastoin wody. Za to róże muszą się u ciebie czuć wyśmienicie. One lubią glinę. Busz też z pewnością nie jest bez znaczenia.
To masz dobry patent z tym sianiem do doniczek, na zewnątrz. Chociaż ja nie umiałabym utrzymać odpowiedniej wilgotności

Nie lubię podlewać. To działka mojego M.
Werbenę zawsze zostawiam na zimę ale nigdy jeszcze nie odbiła. Wszystko robię jak Pani Profesor każe, a i tak z tego
Ewelino, LL mają podpory, ale delikatne, takie metalowe płotki z cienkich dość prętów, 1,5 m wysokie i ok 60cm szerokie, wygięte w lekki łuk. Kupiłam gotowe. Tak więc silnych podpór ta róża raczej nie potrzebuje, raczej chodzi o ukierunkowanie pędów. I tak najstarsze pędy trzeba wycinać, bo najlepiej kwitnie na młodych, rocznych i dwuletnich.
Przyznam, że nie wiem czy LL znosi półcień. U mnie ma patelnię.
Ciekawa jestem jak sobie u ciebie poradzi. Powodzenia.
Basiu, LL polecam. Dość zdrowa. Dopiero jesienią zaczyna łapać troszkę plamek ale ja nie pryskam róż często. Wiosną miedzian na wszystko i potem może z raz Substralem 2 w 1. Nie lubią jej mszyce. U mnie nigdy nie miała.
Co do zwierzaków, to jak ja kupowałam koty, to miałam już dwa psy, które wściekle rzucały się na wszystkie koty na spacerze. Ale jak przyzwyczajałam je do wspólnego towarzystwa to raptem okazało się że kot w domu to nie kot, tylko domownik i jego się nie rusza

Nawet razem śpią i nie ma problemów. W ogrodzie potrafią się razem bawić. Jest zainteresowanie, nie wrogość.
Tak więc, nigdy nic nie wiadomo
Dorotko, wysiewałaś naparstnice sama i uzyskałaś różne kolory? To ja też tak chcę. Pamiętasz nazwę producenta nasion? Chciałabym białe... Ale rozumiem że kwitły ci dopiero w kolejnym roku? Jak te które same się wysiewają?
U mnie sama purpura. Sporadycznie trafi się biała, jedna, dwie w sezonie. I jest to wtedy znacznie mniejsza roślina, słabsza, pojedyncza.
Lesiu, chyba też dokupię nasiona naparstnicy. Może trafią się inne niż to co mam. Zmotywowałyście mnie
U mnie jeżówki te podstawowe też się sieją. Odmianowe i tak nie zachowałyby cech matecznych. No i fakt, że są krótkowieczne. Ściółkowanie z pewnością ogranicza wysiewy. Przecież po to ściółkujemy żeby się zielsko nie siało. A ono przecież bardziej agresywne i odporniejsze. Jak zielsko nie rośnie to jak mają rosnąć rośliny szlachetniejsze. No i kora zakwasza i jeżeli nie jest dobrze przekompostowana to zabiera azot. Co uniemożliwia życie młodych siewek.
Pomidory mój M miał od cioci, dostał gotowe sadzonki. Pamiętam tylko bawole serca, Fordy, jakieś włoskie...no nie wiem, musiałabym dopytać. Hodował je w gruncie, na podwyższonych rabatach - skrzyniach, bez folii. U nas nie było ani grzyba ani żadnych żyjątek. Wszystko było zdrowe, bez pryskania. Może dlatego, że w pobliżu nikt tego nie uprawia. Jeszcze się nie dowiedziały o stołówce
