Kasiu bardzo dobrze, że jeszcze klematisów nie okryłaś, ja martwię się, że za wcześnie to zrobiłam.
Krety jesienią zawsze mają wzmożoną działalność.
U mnie wokół las i stary sad moich Rodziców, który już do nas nie należy, więc te krety z lasu i zapuszczonego sadu przychodzą do mnie całymi stadami, gdzie jest lepsza ziemia, szukając dżdżownic i pędraków.
Czy dobry kolor wybrałam na tą ponurą pogodę?
Rano było nawet słonko, no ale wszystko wróciło do normy, musimy to przetrzymać.
Gosia miałaś ciężką przeprawę z tym remontem, szkoda zniszczonych kwiatów, na ale jak trzeba, to trzeba.
Wiesz, że w tym roku jeszcze od wiosny w Obi nie byłam?
Cebulki kwiatowe kupowałam także w dużej ilości, gdyż trochę nornice zżarły, ale przeważnie wymarzły.
Kupowałam jednak w B i na Zemborzyckiej w dwóch sklepach.
Małgosia szkoda lilii.
U mnie mało zostaje po zimie, ze względu na nornice.
Dlatego lilie sadzę wiosną, ale te co ocaleją profilaktycznie ściółkuję grubiej korą, a orientalne obkładam jeszcze świerkowymi gałązkami.
Świdośliwa była oblepiona owocami, są bardzo smaczne i słodkie, robię z nich nalewkę, których się nie zje, gdyż wnuczek je uwielbia.
Dobierają się do nich szpaki, M musi robić strachy, takie na wysokim maszcie.
To jest świdośliwa Lamarcka, mam jeszcze kłosową, ale jej owoce są cierpkie w smaku i rośnie w formie krzewu, a nie drzewka.
