IWONKO, kolczurka widać ma dwie twarze. Na piasku jak u mnie spokojnie można nad nią zapanować. Gorzej na wilgotnych ocienionych miejscach, do tego w zaroślach.
ELU, cieszę się, ze choć pogoda dopisała i wycieczka się udała. Co do grzybów, to ... przepraszam,że się nie udało. Koło mnie nie rosną, tam pytałam i koleżanka mówiła, ze są. Maślaki mam codziennie nowe i to koło domku synka, na wykoszonym polu. Czasem się wściekam, bo zdepnę i szkoda mi. Dziś pozbierałam i jutro "smażonka" dla dwóch osób spokojnie. Choć ostatnio robię nie z jajami, a ze śmietaną i z pietruszką. Maślaki tak zrobione rozpływają się w ustach. Mam za to wysyp kani. Może podeślę Ci na obiad. Dziś taką 28cm średnicy przyniosłam.
MARYSIU, dobrze, ze czasem na wątku robi się burza. Choćby nawet z powodu kolczurki i rdestu. Co Ty? znam się na żartach. I teraz z miotły na odkurzacz się przesiadam

JURKU fanie, że choć spacer się udał. O grzybach pisałam to co wiedziałam. A maślaki zbieram codziennie na działce. Dziś dębowym lesie zbierałam głównie żołędzie na poniedziałek do przedszkola. Niech dzieci mają zajęcie. muszę jeszcze kasztanów pozbierać, ale tego u mnie nie ma. Muszę pojechać do znajomego. Kolorowe liście mam tylko z czeremchy poi co, ale dęby i inne będą też. Choć już winobluszcz się wybarwia...
ATENKO, witam Cię serdecznie po powrocie do cywilizacji z netem. Na wsi czas wolniej płynie. u mnie też. Tylko z ogrodem staram się i jako tako ogarniam teren. Forum skutecznie mobilizuje. Podziawiałm u Ciebie dalie. Moje zamordowałam w donicach, choć nie dają się i rosną. Za rok muszę im to wynagrodzić specjalnymi zwględami.
MARYSIU, o jakiej pracy w ogrodzie jesienią piszesz. Przecież od jutra już chyba jesień. Nie planuję nic , choć i tak pewnie jeszcze powalczę ze szpadlem przed śniegiem. Czeka mnie walka z liśćmi. Z 80-letniego dęba trochę ich leci. Poza tym akacje też smiecą. W tamtym roku paliłam nimi w kominku i dawały sporo ciepła, a popioł potem na dziłce rozsiewam na wietrze
KASIU, roślinki tak cudownie zapakowałaś, ze różyczka cała i zdrowa dotarła. Donica to świetny był pomysl. Inne krzewy też na wyprawkę dostały solidną bryłę ziemi. Mimo prawie tygodnia bez gruntu nic nie ucierpiało, iały swoją ziemię. Naprawdę perfekcyjnie je zapakowałaś i nawet marna irma kurierska nie mogła im zaszkodzić.
JURKU, serdeczne dzięki za poradę o delospermie. Kupowałam ją jako idealną na skalniak. Chćę kawałki przechować w domu, choć nie wiem czy sida. Słyszałam też, zeby zrobić im w gruncie takie mini szklarenki, czyli przykryć szybką Tak radzil sprzedawca...choć może liczył , ze kupię od niego znów jak te nie przeżyją zimy. Sadzonki miał solidne to fakt i rozrosły się jak szalone. oprócz tej jednej. czyli ta mała, to inna odmiana? Widzisz jaki laik ze mnie...kupuje i nie wiem co
RENATKO (renzal), fajnie, że o mnie pamiętasz i zaglądasz. rzeczywiście minęło kope lat

RENATKO (bebeluch), to fakt, pewnie niedługo wygoni z pokoju, bo z łóżka na pewno. Teraz muszę się ukradkiem wymykać i jak się przebudzi to woła, wręcz z pretensją w głosie: gdzie byłaś mamo...