Shirallciu, Twój Novalis pewnie dziś też już tak wygląda! Chloe mnie zachwyciła, jest taka delikatna i dystyngowana. Prawdziwa dama.
Ścieżka wreszcie ruszyła. Poszliśmy oboje na kompromis - do piachu dosypujemy trochę cementu, tyle żeby ustabilizował, ale nie związał w beton. No i tłuczeń pod to wszystko. Przez tę paskudną pogodę idzie nam jak krew z nosa. Mam nadzieję, że ta sobota będzie ładna, ale zostałam sama na placu budowy. Mój M (jak wspominałam u Kasi) poleciał dzisiaj do kolegi do Anglii. Będą wspólnie testować wytrzymałość wątroby...
Robaczku, dziękuję za komplementy, ale dla mnie i tak pozostaniesz wzorem niedoścignionym!
Nahema już w pączkach, ale pewnie jeszcze tydzień, dwa trzeba będzie poczekać...

Następna w kolejce jest moja wyczekiwana Pastellka.
Jolu ścieżka prawie zrobiona, to i nowi goście po niej do ogrodu wstępują! Witam Cię serdecznie!

Na ścieżce leżą czereśnie. Lecą masowo, nie nadążam ich zbierać... Lecą z ostatniego ocalałego przed niszczycielskimi zakusami mojej matki drzewa owocowego. Problem polega na tym, że mój Ojciec vel Szkodnik tak skutecznie poobcinał boczne gałęzie, że do żadnej nie ma dostępu z poziomu gruntu. Trzeba by czereśnie z samolotu zbierać, albo straż pożarną z wysięgnikiem zaprosić, bo nikt w okolicy nie ma na tyle długiej drabiny, żeby sięgnąć owoców - a są piękne! Jedynie szpaki się cieszą, bo nie mają konkurencji...
Maddy miło mi, że Ci się podoba. Kamienna, albo żwirowa ścieżka była moim marzeniem. Na tę drugą opcję nie zgadzała się moja Matka (bo chwasty, bo się rozsypuje, bo 100 różnych innych powodów), no to są płyty kamienne. Bardzo lubię takie naturalistyczne klimaty.