To ja również doniosę, że jestem naocznym i nausznym świadkiem, jak bardzo Gosia przejmuje się Waszymi potrzebami i chce dogodzić

To jest absolutnie niesamowite
Bardzo przejmowała się, że jest opóźnienie w zamówieniu, że Wam zależy, że zima się zbliża i nie zdążycie posadzić, że ew. ona u siebie zadołuje i zaopiekuje się do wiosny itp.
Przejmuje się ze nie wszystko z zmówienia zostało zrealizowane
Przejmuje się że niektóre sadzonki nie były najokazalsze i mówiła mi, że będzie Was ew. o tym uprzedzać i że jej przykro, że nie ma na to wpływu
I zawsze poleca się na przyszłość - czyli rozwija ten instynkt łowcy który jest w nas - upolować wymarzone róże - ona w tym w miarę możliwości pomoże - z czego ja również się cieszę, bo wirus różany mnie dopadł i chyba bedzie nieuleczalny ;)
Ja ze swojej strony Gosię przepraszam, że nie zawsze mogę służyć samochodem i podwiezieniem - samochód męża jest często przez niego służbowo wykorzystywany i jakoś (foch) mój małżonek nie potrafi zrozumieć naszych roślinno-wyjazdowych priorytetów ;) Ale niedługo mam nadzieję, będzie na chodzie moje stare, wysłużone 12-letnie Tico i...bagażnik maleństwo ma pojemny i fotele składane (wypróbowane, używałam go jako samochód dostawczy, gdy jeszcze mieszkałam i pracowałam w W-wie) więc...byle do wiosny i...nowych zmówień
