Dobry wieczór Wszystkim
Jadziu kochana dzięki za cenne porady, z których jestem przekonana jeszcze nie raz będę chciała skorzystać
Oczywiście biała
Verbena Hastata od Ciebie też już zakwitła, chociaż pojedynczymi kłosami, ale się liczy
Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się Kochana

To się nazywa kamuflaż
Bea jak miło Cię widzieć .
No i masz babo placek z tym wiejskim ogródkiem

No co ja poradzę, że tak mi się to skojarzyło
Być może to związane ze wspomnieniami z dzieciństwa, kiedy to jeździłam na wieś i tam były takie ogródki zwykle przydomowe co miały właśnie troszkę tego, troszkę tamtego, ale nie za wiele, bo przecież głównie praca w obejściu czy polu to był priorytet - kto wie

.
Ale Kochane Dziewczyny Wasze ogrody to nijak wiejskie ogródki, nawet jeżeli znajdują się na terenach wiejskich
Ale też żeby nie było, ja tam lubię oglądać i podziwiać i ogrody, i ogródki, i działki, i działeczki - bez względu na ich umiejscowienie i formę i moja działeczka w obecnej formie też mi się podoba
Z mieczykami to może i racja, żeby jeszcze spróbować w donicach. Tak zrobiłam w tym roku z irysami, które mi bardzo ładnie urosły i zakwitły w donicach a te, co poprzedniego roku nasadziłam do ziemi to albo nie wzeszły wcale, albo jakieś takie marniawe.
Również przesyłam serdeczne pozdrowienia
A teraz pozwólcie, że zaproszę Wszystkich chętnych na małą porcję wakacyjnych wspomnień.
Ale żeby nie wyjść z forumowej konwencji to oczywiście wspomnienia będą dotyczyć tematów ogrodowych.
Czy zaglądnęliście już przez to okienko:

i jesteście ciekawi, co było dalej?
Zaparkowawszy nasze pojazdy wyruszyliśmy na zwiedzanie
Na dzień dobry przywitały nas wszystkie cztery pory roku, z których każda miała swój domek i ogród
Oczywiście domek Lata był w tym czasie najbardziej okazały
Spacerując dalej mogliśmy też podziwiać między innymi takie oto piękne widoczki:
Mimo, że to już nie szczyt kwitnień, to i tak można było zobaczyć wiele, a między innymi:
A kto się zmęczył, to mógł przysiąść na jednej z wielu ławeczek:
Ale nie tylko ludzie mieli gdzie odpoczywać:
Oczywiście trzeba było także zaznać trochę przygody, której dostarczył nam fantastyczny naturalny labirynt grabowy (największy na świecie w swoim rodzaju)
No może nie tak do końca nam, ale naszym dzieciom i Panom M. Ponieważ my z siostrą postanowiłyśmy zaznać wytchnienia na leżaczkach w cieniu drzew.
Panowie uzbrojeni w męską dumę, zrezygnowawszy z zabrania mapy labiryntu, bo i po co, przecież z mapą to nie będzie fanu, wyruszyli z naszymi córciami na jego podbój.
Czas mijał. Mijały minuty, kwadranse, pierwsza godzina, druga godzina a tu naszych eksplorerów jak nie było tak nie ma
Nagle siostra odbiera telefon z treścią nie mniej, nie więcej oznaczającą S O S. Na szczęście w centrum labiryntu jest wieża, z której można zarówno podziwiać widoki jak i na szczęście nawigować zbłąkanych, zaginionych wędrowców
Siorka odbywszy szybki kurs nawigacji (przestudiowanie mapy i połączenie się z zaginionymi) po dobrej chwili wyprowadziła naszych globtroterów
Nie muszę chyba pisać jaki szczęśliwy był mój Pan M, który jak już wspomniałam, z wycieczek chodzonych najlepiej lubi wycieczki z pilotem (tym od telewizora oczywiście

). Ale trzymał formę, przynajmniej pozornie

. Dziewczynki uratowała półlitrowa butelka wody, którą miały ze sobą na szczęście. Bo w ten dzień temperatura oscylowała około 30 st. C.
Ale suma sumarum ostatecznie wszyscy byli zadowoleni.
A wszystko to i wiele jeszcze innego mogliśmy oglądać i podziwiać w:
Tak oto i na urlopie moja potrzeba obcowania z ogrodem się spełniła .
Wszystkim polecam wycieczkę w to miejsce, bo jest tego naprawdę warte
A teraz dziękuję Wam że zechcieliście przebrnąć przez moje wspomnienia i życzę Wszystkim dobrej nocy