Elu rh już chcieli mi przed świętami wysyłać. Dobrze że poprosiłam o przeczekanie. Dopiero bym miała. Ścieżki w domu musiałabym porobić żeby chodzić między tymi roślinami.

. Obyś miała racje odnośnie różyczek. A tak a propos...może czas na swój wątek?
Aniu-Andzia i Ty mnie podniosłaś na duchu. W małą histerię wpadałam póki na fo nie zajrzałam.

Jeszcze trzyma mnie trochę strach, ale uwierzyłam Wam że różyce powinny przetrwać. A jak tylko będę mogła to troszkę im podrzucę ziemi.
Fotka oczywiście moja. Ostatnio mam fazę i poluję na ptaki. Oczywiście w wolnych chwilach a tych ostatnio na działce było mało.
Uwierzysz, że on się w ogóle nie bał? Tzn bał ale nie aż tak jak pozostałe ptaki. Wlazł mi do auta. Jak przycinałam korzenie różom, to siedział na worku od róż i mi się intensywnie przyglądał.
Aniu
ogród botaniczny to jest u Ciebie a nie u mnie. Tyle lilii i liliowców

. Posadziłam trochę liliowców w sierpniu ale i tak daaaaaleko mi do Ciebie

. A tak a propos..wiesz z bodziszkami przysłałaś mi liliowca. Był słabiutki i praktycznie wyginął. Zapomniałam o nim. Po zimie jak jeszcze praktycznie było trochę śniegu, zauważyłam coś zielonego. Myślę sobie - chwast. Wyrwę. Ale zostawiłam. Tak sobie myślę, wygląda na liliowca ale żadnego tu nie sadziłam. No i jeszcze zima praktycznie a on taki spory. I wiesz... największy jest ze wszystkich wschodzących. Stoi na baczność jak żołnierz na warcie.

Potem sobie przypomniałam że sadziłam tam Aneczkowego liliowca. No i pięknie odbił. Bodziszki też się trzymają. Jedynie trawa wyginęła

.
Edit: Aniu, znalazłam jego zdjęcie. Jestem z niego dumna.
