Aniu

no tak, ja już się zaczęłam martwić o to wszystko. Do tej pory z finansami dobrze sobie radziłam. Byłam konsekwentna. A teraz zrobiłam się w tym temacie krucha jak cieniutkie szkło. Wyobrażam sobie minę Twojego eMa...

. Aniu, oni już chyba przywykli że ta choroba nie ma końca. Nawet kiedy wydaje się, że więcej już się nie da to przecież kombinatoryka jest tak rozległa że zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Zawsze się śmiałam z eMa, że jemu tylko dać wypłatę to by batonów nakupował (
nie lubię z nim chodzić na zakupy, bo zachowuje się jak małe dziecko i ciągle słodycze do koszyka wrzuca). Czekam tylko na tekst, że ja przepuszczam wszystko na rośliny

. No cóż... już mnie wczoraj Danusia (Dana) dobrze przygotowała na taką ewentualność- nie piję, nie palę, po galeriach nie biegam, do kosmetyczek też więc jak każdy, mam prawo do jakiegoś nałogu
Krysiu niestety tak

. Uwiąd chyba żadnego miłośnika powojników nie ominie. Mimo że jest tak paskudny to nie wyplenił ze mnie miłości do tych roślin. Po deszczach od razu rozpuszczam nadmanganian. Przy sadzeniu wtykam też po ząbku czosnku na sadzonkę i tabletkę nadmanganianu. Teraz wiosną, też wetknę czosnek. Zdarzyło się oczywiście, ze musiałam ściąć nisko jakąś roślinę, albo sama zginęła. Na szczęście póki co odbijały od korzeni. Staram się jakoś radzić. Uwiąd i grzyb to największe przekleństwa przy nich. Profilaktycznie też pryskałam opryskiem z czosnku.
Skoro to forum jest takie mądre, to powinny zatrudnić lekarza który chociaż spróbuje zastopować czasowo rozwój choroby
