
Dziś po trzeciej deszczowej nocy, był kolejny deszczowy poranek u nas. Teraz znów słonecznie.
Taki spokojny długi deszcz to wielka to ulga dla roślin po upalnym zaduchu, kiedy rośliny mdlały mając przecież pod dostatkiem wody z podlewania.
Szczególnie fuksje okazały wrażliwość na skwar, im najtrudniej w tym upale przetrwać bez uszczerbku. Zraszam je kilka razy dziennie, a podlewając staram się nie przelać żadnej.
Trzy z nich straciłam, ale trzy inne chyba uratowane.
Mimo stosowania nawozów, widać jednak różnice między kwitnieniem czerwcowym, a obecnym, w upale lipcowym.
Teraz nawet liście są o wiele mniejsze niż na początku lata, ale i kwiaty krócej się utrzymują i bywają zdeformowane.
Po nocnych deszczach kobea zdecydowała się pokazać coraz więcej dużych już pąków.
Powój też się bardziej wysilił i wreszcie pokazał kilka kolorowych kwiatków.
Jedynie pelargonie, pewnie kupione zbyt poźno, nie pokazują swoich możliwości.
Ze skrzynek na poręczy zdecydowałam się usunąć zszarzałe i pozasychane lobelie, które okazały się zaatakowane przez przędzorki. O przędziorka podejrzewam też aksamitkę rosnącą w skrzynce z powojem. Opryski chemią i pałeczki nawozowe ze środkami przeciw szkodnikom powinny pomóc roslinom. Ale to się jeszcze okaże. ...
Światło i cień ok 7:00 rano w deszczowy poranek :






Powój po deszczu:






Pelargonie:




Pączek kolejnej pelki:





Wilec ziemniaczany i wilczomlecz:









Ołownik i resztki niebieskości:


Pięknego popołudnia i wieczoru życzę
