Kiedyś dla przećwiczenia właśnie na wszelki wypadek cośtam poszczepiłem na myrtillo i echinopsie. Siewki w miarę się przyjęły, natomiast właśnie jakiś odrost nie. Co prawda teraz wiem jak to należy robić i jakich błędów nie popełniać, ale na obecny moment widzę większe szanse na ukorzenienie niźli skuteczne zaszczepienie. Zresztą, jak nie będę trzymał w 30 stopniach to się nie wysuszy i jak za miech nie będzie korzonków to się rozważy ponownie. Teraz raczej spróbuje coś podobnego do metody Farela, choć może nie będę w 100% słoja zamykał. A jeśli się uda i będą odrosty to pewno wtedy spróbuje szczepić na czymś szybkim. W końcu trzeba będzie odzyskac trochę zainwestowanej kasy, choć nie sądzę, żeby ktoś dał tyle co ja
Medio się wdzięczą w słoneczku. Acz z pięć sztuk trochę słabiej wygląda (w tym dwie z trzech moich top rare WR 751 :/), chyba przez te zeszłoroczne przygody moje z nimi, więc sezon rozpoczynają na prapecie wewnętrznym i z regularnym spryskiwaniem. Podobnie jak i kuwetki ze starszymi siewkami wyciągnięte z zimowiska. Dziś świeci mocno, więc trzeba zacieniować, choć one odporne na przypalenia (poza aureiflorkami, które przypalam regularnie).
No i tych parę pojedyńczych innych górali. Widać, jak przez jesienną wichurę i zalanie młode lobiwki się powyciągały. Ale nic to, do przyszłego roku myślę nie będzie znać. W kuwecie po prawej zaczątek aylokolekcji, który w przyszłym tygodniu się pewno trochę powiększy :]
