
Z tą podatnoscią na choroby/albo odpornoscia nie ma jednego sprawdzonego przepisu.
Czytając forum różane, nietrudno zauważyć, że to co choruje u jednych, u innych jest zdrowe.
Np. Cardinal Richelieu kupowany w tym samym miejscu: u mnie w miarę w porządku, a któraś z dziewczyn się skarżyła, że strasznie choruje.
Albo Abraham: ja mam zdrowiutkiego, a czytam u innych odób, że albo mączniak, albo plamistość.
Dla odmiany pnąca Iceberg u mnie łysa, dla innych to jedna z njlepszych róż

Trochę to skomplikowane.... Na pewno jednak nie ma stuprocentowo odpornych róż
