Mariusz, suszone pomidory możesz jeszcze spokojnie zrobić

. Ja do tego celu kupuję Limę, bo jest mięsista. Pomidory jeszcze są na rynku, potrzeba tylko trochę czasu na ich wysuszenie. Te zdjęcia są sprzed kilku dni, teraz nawet nie wiem jak działka wygląda. Jutro jadę, to zobaczę, czy jeszcze jest na czym oko zawiesić

Cebulek kupiłam niewiele chyba coś ok. 80, w tym tulipany, czosnki, szafirki i narcyzy. Teraz dokupiłam jeszcze 70 krokusów. Jednak na strychu ciągle się suszą tulipany z ubiegłego roku. Jutro się za nie wezmę.
Ewuś-ewarost, Ty mnie tą zimą nie strasz

Nie lubię ślizgawicy i błota , a z tym kojarzy mi się zima. No i stanowczo zbyt długo trwa. Mrozik może być, ale nie -30. Moje róże mogą tego nie przeżyć.
Zdjęcia robiłam kilka dni wcześniej, było cieplutko i słonecznie. Jutro ma być podobnie.
Na zdjęciu jest Śniedek Saundersa, jak odgadła Lucynka

. Mam go w tym roku po raz pierwszy, śliczny jest. Ale nie zimuje w gruncie.
Aniu, tym razem przerobiłam tylko 30 kg. Ale wcześniej dużo, dużo więcej. Tamtych nie ważyłam, ale w sumie dostałam od teścia trzy skrzynki i wszystko już umieszczone w słoiczkach i na półkach w piwnicy. Nie mogę narzekać na sezon pomidorowy, udał się nadspodziewanie
Danusiu, mój eM nigdy nie lubił jeździć na grzyby. Chociaż nie, to chyba przyszło mu z wiekiem, bo pamiętam jak jeździliśmy na grzyby autobusem 30 km i szliśmy bardzo daleko w las. A potem jakoś tak się porobiło, że już nie chciał jeździć. Ale byłabym niesprawiedliwa gdybym na niego narzekała. Zaproponowałam dwa razy i jak na razie mi nie odmówił. To go pochwalę

Jestem starą grzybiarą. No, no ....nie wiekiem, tylko stażem

Jeździłam z rodzicami już od najmłodszych lat i co najdziwniejsze, ciągle jeździmy w to samo miejsce

I na grzybach się znam. Owszem, czasami mam wątpliwości, ale w takim przypadku grzyba wyrzucam.
Soniu, z sąsiadem chyba już zamknęliśmy sezon

Chociaż nigdy nic nie wiadomo.....
Mam nadzieję, że po zimie, w niezłym zdrowiu pojawi się ponownie

Spróbuję z tego astra zebrać nasiona, bo i mnie się on spodobał, a taki trafił mi się tylko jeden.
I ja nadwyżki wyrzucam, bo nie zawsze znajdzie się ktoś chętny na nie. Ale i chętnie się nimi dzielę, jeżeli tylko ktoś wyrazi taką chęć.
Suszarka jest nieoceniona. Właśnie w tej chwili, na sześciu pięterkach suszą się grzybki.
Basiu, teraz najlepszy czas na przetwory. Przede mną jeszcze jabłka, tylko jeszcze nie wiem skąd je wezmę

Przepis na suszone pomidorki wysłałam Ci na pw. Smacznego
Elżbietko, jak widziałam swój ogródeczek ostatnio, to stał zapłakany w deszczu. I już nie wyglądał tak ślicznie

Ale mam nadzieję, że to się jeszcze odmieni, że jeszcze będziemy mieli okazję nacieszyć się naszymi ogrodami.
Grzybki się teraz suszą na okrągło, pachną w całym domu i na klatce schodowej też. Keczup ze śliwkami jest najpyszniejszy na świecie, mogę go jeść łyżkami
A suszone pomidory- po prostu poezja.
Lucynko, ja i motorek? Może czasami, ale generalnie, to raczej tak nie mam. W życiu kieruję się impulsem, w tej chwili jest czas na grzyby, to jeżdżę do lasu i zbieram. A, że czas mam tylko np. po dyżurze, to jadę po dyżurze mimo, że jestem zmęczona. Będę odpoczywać zimą, wtedy nie mam się do czego zrywać. Teraz robię wszystko naraz, ale kto tak nie ma? A ostatniej nocy nie miałam kiedy odespać. Miałam zajęcie przez cały dzień, a teraz na razie mi przeszło

Ta różyczka, to Acropolis, obficie kwitnie i dość długo utrzymuje się na krzaku.
Weekend miałam bardzo udany, dziękuję
Jadziu, ten keczup jest wyśmienity, po prostu palce lizać

Do tej pory suszyłam pomidory właściwie tylko dla siebie, rodzinka zjadała ograniczone ilości. Teraz ogromnym ich amatorem został Filip i zrobiłam większą ilość.
Od dwóch dni mam słoneczko, jest cieplutko

I tak ma się utrzymać jeszcze kilka dni. Jutro na kilka godzin pojadę na działkę i będę sadzić tulipany. Czas mam dopiero od trzynastej, więc zbyt długo nie pobędę, ale zawsze coś.
Marysiu, sama się chichrałam w autobusie, wyobrażając sobie miny ludzie, gdyby zobaczyli co mam w torbie

Niedziela była superaśna, bo grzybowa. A ja uwielbiam grzybobrania. A jeszcze jak są grzyby.....A były
Agnieszko, miło mi, że do mnie zajrzałaś

Lubię jak jest kolorowo i dużo
Ewciu-ewka36jj, zegar, jak zegar. Ledwo 25 centymetrów, wcale nie taki duży
Różyczki kwitną ospale, raczej nie wszystkie zdążą zakwitnąć. Ale niektóre rzeczywiście stanęły na wysokości zadania
No tak, i róże i grzybki- mówiłam, że jestem szczęściara. A jeszcze ile tego szczęścia przede mną
Dzisiaj ponownie pojechaliśmy na grzyby, trzeba wykorzystać, że są i prawie same wskakują do koszyków. Pojechałam oczywiście prosto po pracy, ale inaczej nie mam kiedy. Jutro teoretycznie mam dzień wolny, ale w praktyce lecę do drugiej roboty. Co prawda tylko na cztery godziny, ale grzyby już odpadają. Namówiłam eMa i na dodatek Filipa, zabraliśmy ze sobą teściów i pojechaliśmy do lasu. Po drodze, mimo wczesnej pory,stało mnóstwo samochodów pozostawionych przez grzybiarzy.
EM miał wątpliwości, czy warto jechać w niedzielę, bo będą tłumy. I były, ale przy takiej ilości grzybów, każdy i tak nazbierał coś dla siebie. Każdy z nas miał pełny kosz lub wiadro

Rodzice eMa byli na grzybach dopiero drugi raz, oddaliśmy im więc wszystkie swoje kołpaki. Ja zawekowałam ich już dość, to się podzieliliśmy, a dzięki tamu mieliśmy mniej roboty. A teście z chęcią je przyjęli i zabrali do domu. Grzybki teraz już się suszą, znowu upojne zapachy unoszą się w mieszkaniu. Ach, chwilo trwaj
Liczę na to, że jeszcze uda mi się pojechać na grzyby, chociaż one w tym roku nadają się tylko do suszenia. Ciągle jest bardzo mokro i ciepło i ślimaki mają używanie. Ale przynajmniej będę miała zapasy suszonych i będę mogła pozwolić sobie na zupkę grzybową, uwielbianą przez domowników. A do octu zrobię może za rok? Jeszcze kilka słoiczków mam w piwnicy, to nie ma biedy.
Życzę wszystkim odwiedzającym, tygodnia przynajmniej tak udanego jaki ja miałam. A jeśli można, to nawet lepszego
