Tulapku - Już jestem zdrowa.

Złego licho tak szybko nie bierze
Ewuś - Dziękuję

Cytrynówki w domu brak, stoją jakieś naleweczki od Betinki, ale nie kazała tykać. Na chorobę najlepsze trampki, wapno i kilka okrążeń wokół koszar jak mawiał mój znajomy lekarz wojskowy
Violka - Ja wyruszam w teren jak tylko ziemia się ciut ogrzeje. Miałam nadzieję, że w ostatnim tygodniu marca coś już będę siała, ale święta będą, więc zaczynam w kwietniu. Na pierwszy ogień pójdzie bób, pietruszka korzeniowa, marchew, cebula żółta i czerwona, groszek, szpinak, sałata, rzodkiewka. A potem w kolejnym rzucie, już w kwietniu buraczki, koperek, kolejna marchewka, por siany do gruntu. Pod koniec kwietnia sadzę też flance kapusty pod kloszami z butelek. I koniecznie słonecznik. Dużo go muszę posiać, bo mam zamówienie. A potem jeszcze dojdą : kukurydza, cukinie, ogórki, arbuz, dynie, pomidorki, papryki, oberżyna, karczochy, fasolka szparagowa. I chyba to wszystko, albo jeszcze coś dojdzie, bo wiesz jak to jest

A Twojej uprawy pomidorów jestem szalenie ciekawa. Ja w tym roku miałam ochotę na posadzenie kilku worków z ziemniakami, ale boję się zarazy ziemniaczanej. I chyba nie warto mi się bawić, bo ziemniaczki kupuję smaczne w sprawdzonym już od lat punkcie.
Widziałam w necie warzywniaczki skrzyniowe i przyznam szczerze, że to fajny pomysł jest. Ma mnóstwo plusów, a jednym z najważniejszych na pewno będzie prostsze odchwaszczanie. Koniecznie pokazuj Twoje skrzynie
Aguś - Fajnie, cieszę się, że jesteś zainteresowana wspólnym spędzeniem czasu. Podam Ci numer na pw i się umówimy. Przyszły weekend jak najbardziej
Karolka - No szacun, że paulownię masz z siewu. Uprawy warzyw, ziół, kwiatów się nie boję, ale już takie wyzwania jak paulownia to dla mnie Mont Everest. Brawo
A co do pikowania, to masz rację. Nic tak nie wzmocni siewek, jak ich przesadzenie do osobnych doniczek,komór. Rozbudują sobie spokojnie swój własny system korzeniowy i nie pozabijają się w walce o wodę i pokarm
Miłeczko - No bo kto szalonemu zabroni

Mam nadzieję, że nie pochorujesz się. Grzaniec proponuję po ciężkiej pracy w ogrodzie w chłodzie

U mnie na szczęście deszcz nie padał, więc się utyrałam aż miło.
Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała, ale jak się nie ma co się lubi....Deszcz nie padał, dachów nie zrywało, więc po śniadanku, po zakupach dzielnie wyruszyłam do ogrodu. Zabrałam opierającego się eMa, ale wiedział, że ja wiem, że on nic nie ma pilnego w pracy, więc opór był bezpodstawny, szybko się poddał. Dostał widły, łopatkę, taczkę i rozorał mi pół ogrodu. Taki miałam plan. Bo najpierw jest chaos, a potem będzie pięknie. Póki co, większość mojego ogrodu nie nadaje się do pokazywania. Może za dwa lata
Po zryciu i wywiezieniu kilkunastu taczek darni, przyszła kolej na kompost. W ilości kilkunastu taczek trafił na nowe i stare rabaty, pod drzewka owocowe. I jeszcze czeka nas jutro powtórka z rozrzucaniem kompostu, bo mam go naprodukowanego że ho ho.
Ja poprzesadzałam troszkę bylin, kilka krzaczków, podjęłam kilka poważnych decyzji ogrodniczych i oczywiście posadziłam w donice mnóstwo bratków i stokrotki. Mam już wiosnę, czy ona tego chce czy nie.
Z przerwą na obiad spędziłam dzisiaj w ogrodzie cały dzień. Jestem mega szczęśliwa....
Moja wiosenka domowa. Kupiłam dzisiaj w L przepiękne narcyze w odmianie Bridal Crown. Są cudne. Dołączyły do mojej parapetowej kompozycji, bo ja bez kwiatów kwitnących w mieszkaniu nie umiem funkcjonować
Popikowana kapusta
i por
a z tych maleństw się cieszę ogromnie, bo to sieweczki koleusa Rococo

...tylko jakoś je tak dziwnie posiałam
A po ciężkiej ogrodniczej robocie, czekał na mnie taki Yeti. Jeden jego uśmiech i wszystko mnie przestaje boleć.
Miłego wieczorku kochani.