Witajcie, mili moi!
Jak to ładnie ze strony przyrody, że tak zgodnie ze mną współpracuje. Posadziłam cebulowe, wyrównałam kanty rabat, wycięłam suche badyle, skosiłam trawniki, które się wspaniale zazieleniły, wysypałam nawóz jesienny, róże zasiliłam Rosahumusem (dzięki, Elu
), męska pomoc uwolniła mnie od paskudnej rury oraz pomogła oberwać malinówki, uprzątnęłam pole bitwy i... wtedy, dopiero wtedy zaczęło rzęsiście padać
. Czyż nie świetnie? Za to dziś mogę od prac ogrodowych odpocząć...
Napracowałam się i to zdrowo, ale warto było, bo przecież na swój ogród będę patrzeć przez całą zimę. Lubię, kiedy do zimy przygotowany jest na tip top.
Mimo przedwczesnych przymrozków muszę przyznać, że kolorów nie brakuje, a szczególnie różnych odcieni czerwieni. Trzeba się nimi nacieszyć zanim niepodzielnie zapanuje w ogrodzie zgniła zieleń i kolor grzybowy.
Widowiskowe wycinanie rury.
Witaj, Asiu!
Miło Cię widzieć po wojażach zamieniających przyjaźnie wirtualne na rzeczywiste.
Dla mnie ten sezon był bardzo trudny i bardzo ubogi w forumowe spotkania, nad czym ubolewam.
Dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam równie ciepło z deszczowego Pruszcza.
Kłosowiec.
Wandeczko!
Za wcześnie myśleć o wiośnie, mnie taka "gadzia" jesień, wilgotna, mglista i dżdżysta odpowiada. Faktycznie, jest kolorowo i kontrastowo, a to dzięki trzmielinom, kalinom i winobluszczom. Ta czerwień mocno kontrastuje z ciemną zielenią iglaków i nielicznymi talerzykami żółtej "jajecznicy" host. I o ile generalnie nie lubię takich kontrastów, to jesienią bardzo rozweselają świat. A trzmielina oskrzydlona szczególnie daje po oczach

.
Marcinki.
Marysiu Masko!
Malinówki zostały oberwane, urosły wielkie i piękne

. Stały się łakomym kąskiem dla całych watah szpaków, które zostawiają tylko pustą "wydmuszkę" na szypułce

. A dwunożnych amatorów tych jabłek nie brakuje, więc trzeba było je od dziobów ochronić.
A propos, nic nie piszesz, czy szczepienie jabłoni się udało...
Śniegu nie było, ale od wczoraj przepięknie pada deszcz

.
Jesienna wersja bodziszka.
Jagno, witaj!
Śmiem twierdzić, że w ogrodzie (tak jak w domu) warto mieć choćby z grubsza zarysowaną koncepcję. Wiadomo, żywa materia nie zawsze jest ogrodnikowi posłuszna, ale są sposoby... No i zawsze łatwiej coś przesadzić, zmienić kształt rabaty niż, dajmy na to wymienić kafelki w łazience.
Nie trać nadziei, prędzej czy później "złapiesz" swój własny koncept. Siedząc sobie przy kominku spróbuj wymyślić i narysować swój ogród.
Jestem zmęczona sezonem, bo tragiczna susza nie pozwoliła cieszyć się ogrodem zamieniając się w bój o przetrwanie. A dopiero wiosną okaże się, czy wygrany

. Brak mi też forumowych spotkań, w które zeszłoroczne lato obfitowało. Niektórych przyjaciół nie widziałam od roku...
Ponieważ nie mam kominka - pora kominkowa mi nie grozi, za to do maksimum przedłużam porę ogrodową. Zimno i mokro mi nie przeszkadza. Wierząc w wielką siłę natury, do ewentualnych strat podchodzę filozoficznie.
Pogodynki też mnie wkurzały, ale czego można oczekiwać od laleczek w czyściutkich pastelowych spódniczkach i szpileczkach... Przecież nie tego, że się splamią grzebaniem w ziemi, albo że się wzruszą ciężką dolą ogrodnika

.
Dereń syberyjski.
Dorotko
!
Ty to naprawdę nie masz powodu do kompleksów. Popatrz, ile osób zachwyca się Twoim różanym ogrodem. Ja tez do nich należę. A że i Ty jesteś w nim zakochana - wcale się nie dziwię. I duże uklony za to, że potrafisz wyrazić uznanie dla wysiłków innych ogrodników.
Irga płożąca.
Michałku niepoczciwy, życzysz mi kamaszy oblepionych gliną? Nic z tego, mój piaseczek do szpadla się nie lepi

. Poza tym nie nakupiłam setek drzew, które w pocie czoła Ty musiałeś posadzić. Mnie czeka tylko sadzenie czterech różyczek...
Brzegi rabat obdziabuję zawsze, bo mam wrażenie, że one i skoszony trawnik sprawiają, że rabaty (choćby i pustawe) wydają się bardziej eleganckie. A Ty jesteś już trzecią osobą, która nie chce mi pokazać swojego ogrodu

.
Kotów moich faktycznie jakby mniej, jakoś w upale chowały się po kątach, a teraz łażą po cudzych ogrodach... Ale postaram się je przydybać, a jak się pojawią - wytarmosić

.
Trzmielina oskrzydlona.
Małgosiu!
Winorośl pięciolistkowa przepadła po przymrozkach, tak jak hortensje, które paskudnie zrudziały w jedną noc. Zostały inne czerwonolistne i winorośl trójklapowa na południowej ścianie domu. Ja nie lubię porządkowania ogrodu zostawiać do wiosny. Mam panoramiczne okno w salonie, przez które chcę mieć fajny widok o każdej porze roku, a szczególnie zimą. Koty są i mają się dobrze, tylko się jakoś nie nawijają pod obiektyw...
Winobluszcz trójklapowy.
Marysiu Ambo
!
A dlaczegóż to idealny stan swojej działki uważasz za nierealny?
Przecież ona jest w idealnym stanie...
Jagoda amerykańska Patriot.
Czy wiesz,
Marto, że w taki ciemny, deszczowy dzień ogrody nabierają szczególnego uroku? W moim tak się właśnie dzieje.
A mąż puka się w czoło pewnie symbolicznie, bo powinien wiedzieć, że i dla niego brak deszczu może być dotkliwy, choćby przez wzrost cen warzyw i owoców. Ja tam bardzo się z deszczu cieszę. Nareszcie beżowy trawnik znów stał się zielony. I, jak nie lubię zimy, tak chciałabym, żeby w tym roku śniegu napadało dużo.
Kalina koralowa.
Margo!
Nie trzeba walczyć. Jest czas ogrodów kipiących kwiatami i jest czas jesiennego wyciszenia i uspokojenia rabat. I obydwoma tymi wersjami ogrodów możemy się cieszyć. Nie lubimy tylko tych umęczonych suszą, smętnie wyglądających mimo wysiłków i uporczywego podlewania.
Ja lubię ten jesienny spokój, choć latem chcę mieć burzę kwiatów.
Ach ta
Asia 0809 
, nie chce wrócić na forum?
Wszystkim spragnionym widoku kotów i zaniepokojonym ich brakiem w wątku dedykuję zdjęcie Ibrakadabry, która bardzo Wam dziękuje za zwrócenie uwagi, iż bez kotów ogród jest do kitu...
Serdeczności, uściski i buziaki - Jagi