Karolino długo by opowiadać... moja noga pierwszy raz tam stanęła 10 lat temu. Było to zwyczajne pastwisko (jeszcze przez rok wypasano krowy

), mnie natychmiast zauroczyły te górki i jezioro

, a mojego M mokradło (już wówczas oczami wyobraźni zobaczył tam swój staw

) Początkowo przyjeżdżaliśmy z namiotem posiedzieć nad jeziorem, potem kupiliśmy starą przyczepę kempingową. Tak minęło kilka lat, w tym czasie próbowałam już sadzić co-nieco np. sosny, brzozy, świerki - te się uchowały do dziś

Próby posadzenia szlachetniejszych odmian iglastych, krzaków ozdobnych czy też drzew owocowych spaliły na panewce - cudownym sposobem "dostawały nóg" i tyle je widziałam
Po ok. 5 latach postawiliśmy płot - to
trochę poprawiło sytuację i zaczęłam walkę na nowo

Początkowo oczywiście były to rośliny bardziej popularne i tak powolutku, z czasem, z tygodnia na tydzień, z większym lub mniejszym powodzeniem tworzyłam swój ogród
Zbudowaliśmy tu nasz dom, w którym zamierzamy zamieszkać na emeryturze

, póki co spędzamy każdą wolną chwilę.