Z informacji forumowicz tez korzystam i byłabym chętna na opryski ekologiczne .
Póki co czekam az facet mi załatwi kredę malarską bo w sklepach w ogóle nie mają. Teraz nowinki a nie takie z dawnych lat. Do tego ocet dokupię i zacznę opryski octanem wapnia wybrane egzemplarze dla porównania efektów.
Czy Ty też planujesz skorzystać z tego przepisu.
Wandziu Miłek pięknie rósł i jak miał pąki które lada chwila powinny sie rozwinąc fala przymrozków zniszczyła wiele bylin a jemu przymroziła głównie paki choć i troszkę sadzonce jednej sie dostało ale chucham na nie i poczekam kolejny rok na kwiaty... tak to juz jest.
Krysiu,cieszę się,że masz już miłka kwitnącego. Ja swoje długo ochraniam,aż minie grożba przymrożenia pąków. W marcu obcinam tuż nad pąkami suche zielsko miłkowe i tym wiechciem przykrywam roślinę, długo,aż do rozkwitu.Na początku non-stop potem tylko na noc.No,ale ja jestem na miejscu i zdarzało mi się w nocy wychodzić z latarką i okrywać pączusie miłków. Twój miłek w przyszłym roku odrobi zaległości, rozkwitnie kilkoma kwiatami, będzie silniejszy,głębiej ukorzeniony więc odporniejszy.
Moje pomidorki już trzy razy były opryskiwane OW. Teraz robię mleczan wapnia żeby odmienić rodzaj oprysku. Jutro kupię suszony tymianek i oregano dla kolejnego po mleczanie oprysku. Będzie to połączenie octanu wapnia z herbatką tymiankowo-oreganową. Ma to być dobre na choroby grzybowo-bakteryjne, a przy tych deszczach można się ich spodziewać.
Mam kolejnego artystę z owocem, czarny książę.No i jak im nie dogadzać, gdy one się tak starają.
Jesteś na czas ekologicznie doinformowana i masz szczęście,że u Was można kupić ta kredę bo tu tylko szeroko oczy otwierają .....
W razie czego wiem kogo pytać bo ja z wiadomościami nie zawsze nadążam.
Jednak postaram się aby pomidory były dla mnie priorytetem choć w ub roku przez " tylko ekologiczne opryski" w 3 dni straciłam, wszystkie.
Jak dostane już tą kredę to ile dni potrzeba na reakcję abym mogla zrobić pierwszy oprysk ?
Bardzo dziękuję za informacje o miłku - za rok będzie dopieszczony .
Krysiu.jak jednego dnia połączysz ocet z kredą to najlepiej byłoby dopiero następnego dnia uzupełnić wodą i pryskać, choć i tu dobrze byłoby żeby trochę (ze 2-3 godziny)postało. Cały wic polega na dokonaniu się reakcji pomiędzy tymi dwoma antagonistami. Gdy się to zlekceważy możemy poparzyć rośliny lub otrzymać mało skuteczny preparat. Gdy po zamieszaniu nic się nie pieni,nie burzy,nie syczy można dolewać wodę. Ja kredę kupiłam w OBI.Jest dobra, ale mam problem z octem jabłkowym i winnym. Mają tylko w pięknych buteleczkach, małych i b.drogi.
Liczę się z tym,że zaraza lub inne gadzielstwo może się przyplątać dlatego stosuję różne typy oprysków proponowane przez forumowicz. Po chemię nie sięgnę na tym etapie, są już owoce. Wątki o nawożeniu i opryskach czytam na okrągło,strasznie mi się chce tych pomidorków. U mnie też są priorytetem w tym roku.
Wandziu zajrzyj na forum choć na chwilkę - daj znać co u Ciebie
Opryski OW ,HT naprzemiennie stosowana pozwoliły mi wyhodować ekologiczne pomidory. Zaraza dopadła na początku i ratowałam je 2 x chemią ale od tamtego zdarzenia tylko mikstury forumowicz
Owoce ogromne, często ponad pół kilograma... jak dla mnie to za duże.
Pozdrawiam
Kochane moje, wróciłam.Zebrało się trochę powodów tej nieobecności,mam nadzieję,że wszystko jest już OK.
Po padnięciu pomidorów ogród jest trochę zaniedbany,robi się łyso tu i tam,ale o tej porze roku to trochę usprawiedliwione.
Kasiu, będą zdjęcia, zaległe i zupełnie nowe, będą. Zajrzyj na pw.
Gabrysiu, tak,można samemu i robię, ale tylko do konsumpcji,taki z miodem i bez miodu.Do oprysków jest potrzebny o wiadomej a nie domniemanej mocy.Na przyszły sezon zaopatrzę się zimą.
Tereniu,pomidorki padły.Długo się ładnie trzymały,cudnie kwitły i wiązały owoce.Jednak ciągłe opady zrobiły swoje.Nawet nie było możliwości zrobić na czas oprysk,bo prawie zawsze były mokre.Zajrzę do Ciebie,zobaczę jak sobie radziłaś z zarazą.
Krysiu,ja też nie gustuję w olbrzymach, w drobnicy koktajlowej też nie za bardzo,ale niektóre zachowam. Najbardziej mi odpowiadają średniaki i dowolność kształtów.
Zdążyłam zebrać nasiona na akcję z większości ulubionych,ale nie ze wszystkich.Liczyłam na "póżniej",którego,niestety,nie było. Chemią nie pryskałam w ogóle,może sięgnęła bym po nią,ale pod koniec nie było mnie w domu.Po powrocie wszystko było szare.
Teraz pomaszeruję do Waszych ogrodów.Tam dopiero nasycę oczy widokami.