Miło się Was czyta, a mój "dół zdrowotny" bardzo tego potrzebuje. Dzięki.
Ewuniu - ja takie odmiany mieczyków określam jako
plastikowe, bo w pierwszym momencie wyglądają jak sztuczne. Zresztą to chyba określenie Anity, u której kupowałam cebule. A z lekarzami tak właśnie wygląda jak napisałaś.
Mariolu - postaram się ale proszę przypomnij się jesienią. Pokazane astry, to tylko namiastka. Zobaczymy jak dalej się będą rozwijały. Z cyniami obiecywałam sobie, że nie będę już się bawiła w wysiewanie, bo jakoś opornie mi z nimi idzie. Jednak jak patrzę na już kwitnące, to serce mi mięknie. To samo mam z żeniszkiem.
A propos, nie doczytałaś. Prosiłam, żebyś wymyśliła stosowne określenie na spędzanie hiszpańskich wakacji w krajowych przybytkach służby zdrowia.
Elu też odnoszę wrażenie, że cynie są kapryśne. Miałam bardzo dużo siewek, a ostało się niewiele. Prawdopodobnie za wcześnie wysiałam. A Twoich rzadkich okazów i tak nic nie przebije.
Basiu - zapraszam do mojego warzywnika...
No właśnie, pisałam, że fotki
ogrodowych rozmaitości to był wstęp. Teraz małe co nieco dla ciała:
Moje pomidorki te pod namiotem foliowym i te w gruncie. Zdjęcia robione akurat "po zbiorach". Obrodziły.

- w gruncie
A to dla
Mariolki - biała papryka
I trochę latających dysków ...
I warzywnik na wesoło. Nagietek ma odstraszać przede wszystkim połyśnicę marchwiankę. Zwróćcie uwagę, jak ekologicznie, ścieżki wyściółkowane skoszoną trawą.
Nie będę Was zanudzać marchewką czy pietruszką, bo to mało poetyckie,
Jak już się rozpędziłam, to może jeszcze trochę.

- i jak ona ma to udźwignąć?
Miało ich nie być ale jakoś samo wyszło.
Pozwolę sobie zacytować ze strony sprzedawcy:
Jej intensywny zapach analizował znany perfumiarz i znawca róż Phillipe Sauvegrain, który określił go następująco: ?Kwiatowy zapach jak z "Tysiąca i jednej nocy" opatrzony wonią liczi i słodką nutą, która przypomina dojrzałe śliwki i mirabelki"
I na koniec moja pięknotka.
Zrobiło się nieprzyzwoicie późno. Zmykam.
