Witam wieczorową porą.
Oj nie chce mi się wracać do domu.
Lilaki tak pięknie pachną, że cały ogród jest nim spowity.
Do tego słodki zapach z azalii pontyjskich od sąsiadki i słowo daję że można upajać się nim bez końca.
Na dodatek ciepło bo aż 21 stopni o tej porze.
Chciałoby się rozpiąć hamak, albo usiąść na huśtawce i pobujać.
Natargałam kilka wiader chwastów już całkiem dużych, ale przynajmniej rozpoznawalnych.
Mam już całkiem spore pączki na różach Eyes For You, Souvenir de Filemon Cochet, Fruhlingsmorgen, Jacqueline du Pree.
Wyjątkowo dużo w tym roku jest u mnie trzmieli z czego bardzo się cieszę.
Muszę im jeszcze zrobić jakieś kryjówki, żeby było jeszcze więcej.
No i przyszły dwie zielone żabki wodne, może dochowam się jeszcze jakichś ?
Tosiu - burzy dzisiaj nie było, ale tak parno i duszno, że ciężko było coś robić.
Aniu 55 - jakoś tak idzie, aż sama się dziwię.
Dziękuję

za czas poświęcony mojemu wątkowi.
Wiaderkowe lilie są wędrujące i stawiam je tam, gdzie akurat jest widoczna przerwa w roślinności, lub stoją przy trawniku.
Na zimę zabieram je z wiaderkami do piwnicy.
Zapraszam znowu.
Stasiu - czyli obie zajmowałyśmy się tą samą pracą.
Grzbietu nie czuję, ale jestem zadowolona, bo sporo udało mi się wypielić.
Ewka - nie wiem dokładnie o który Ci chodzi, bo mam ich kilka.
Może wklej fotkę to Ci powiem jeśli mam zapisany.
Aga - moje lilaki są wszystkie szczepione na pniu.
Są na tyle głęboko sadzone, że nie wybijają.
Tylko jeden czasem coś wypuści, ale jest najstarszy i ma korzenie na wysokości trawy, dlatego odbija.
Aniu, Geniu, Ewka w, Karolino, Reniu - teraz mają swoje 5 minut.
Pachną zabójczo, wieczorami jest cudownie kiedy można się upajać tym zapachem.
Loki - a ja dzisiaj popieliłam też trochę chwaściorów.
Najwięcej upierdliwego podagrycznika z którym walczę już od lat.
Co do trzymania, to niech Cię głowa nie boli, bo nawet teraz pisząc mam zaciśnięte kciuki.
Mam nadzieję, że w nagrodę

pierwszą mnie powiadomisz o tym sukcesie, bo nie wierzę, żeby mogło być inaczej.
I na dobranoc trochę misz maszu.
