Oj, lato mija, jesień idzie, a ja tylko zdjęcia cykam i tyle... Może nie mam serca do pisania? Może czasu? A zresztą niewiele się dzieje, to i pisać nie ma o czym
Jadziu, derenia mam od trzech lat, był małą sadzoneczką, taką półmetrową, a teraz ma trochę ponad metr wysokości, rośnie nieco krzywo tzn. lekko ukośnie, pieniek rozwidla się na wysokości 30 cm w kształtną, chociaż ciut rozwichrzoną koronę. Rośnie od południowego zachodu domu, niedaleko zachodniej ściany, a więc ma bardzo dużo słońca i ciepełka, a ziemię taką sobie, raczej piaszczystą i niezbyt żyzną. Nie ma odrostów korzeniowych. Nie tnę go wcale, bo tego nie lubi (jako jedyny z dereni), jeśli już to tylko cięcie sanitarne kiedyś, jak się zestarzeje.
Nie ocieplam go niczym na zimę, jest całkowicie odporny na długie i chłodne zimy i paskudne wiosny i jesienie. Nic go nie bierze, choroby czy szkodniki, chociaż w tym roku jest tak mokro, że zauważyłam niewielkie plamki na liściach, grzyb jakiś, rdza, nie wiem co, ale nie będę go pryskać, bo zbiory już niedługo

Kwitnie co roku ślicznie, bo bardzo wcześnie i ma bardzo dużo żółtych maleńkich kwiatuszków przylepionych do gałązek. Owocować zaczął rok temu, ale miał tylko jeden owocek - pyszny. Teraz ma ich już kilkanaście, ale zbór nastąpi dopiero w połowie września, bo czerwony jest tylko jeden owoc, reszta nie ma jeszcze nawet rumieńca. Zbiera się owoce dojrzałe, czyli czerwone i miękkie, najlepsze są te, które same spadną
(trochę lipcowych i sierpniowych zdjęć z ogrodu jest tu:
Picasa - trzy albumy)