Jaki różany szał



Raczej tez nigdy nie będę widzieć u siebie takich ilości ściętych róż, serce by mi pękło

Ale kolory

Majeczko zgadzam się z Tobą że jesienne cięcie im nie szkodzi. Przecież odkąd pamiętam to zawsze się ścinało róże jesienią i nie było słychać o tym że jakoś masowo padały. Ja nie ścinam bo mi się nie chce, chodzę tylko i obrywam świeże końcówki żeby już nie rosły. Kiedyś to nawet kopczyków nie robiłam jak brakowało czasu a te wszystkie wielgaśne różyce rosną już kilkanaście lat. Najbardziej się obawiam, podobnie jak Ania-Tara przedwiosennych ciepłych dni i zimnych nocy bo to one wyrządzają największe szkody.Majeczko-edulkotku, czytam pilnie jak Ty i inni postępują z różami w jesiennym i zimowym okresie.
Każda z nas ma swoje wypracowane metody, pewnie nie zawsze powszechnie uznawane, mam na myśli moje cięcie róż. Jak dobrze się rozejrzeć, to poza tą zimą, nam wszystkim róże ładnie zimują. Można dojść do wniosku, że cięcie jesienne róż nie ma tu specjalnego znaczenia.
Najgorzej zimują nowe róże, które kupiliśmy źle przygotowane do zimy, albo wyhodowane na sterydach. Tak miałam z Pirouette w ubiegłym sezonie. Nie wiem czy się ze mną zgodzisz?