Małgosiu, jakiś czas temu zrobiłam porządek z różami i zostały wyłącznie te, które czują się tu dobrze. Mamy taki prosty układ - ja im oddaję każdą swoją chwilę, one mi każdy kwiat. Której nie pasowało, poszła w pierniki.
Iwonko, faktycznie werbena ma tę zaletę, że w pojedynczych nasadzeniach nie dominuje. Ja wysiałam ją w tym roku po raz pierwszy i trochę musiałam ją poznać, W przyszłym roku na pewno też będą miejsca, gdzie wystąpi pojedynczo jako dodatek do róż.
Lucynko, róże na zdjęciach są z ostatniego sierpniowego weekendu i z września. Generalnie dobrze powtarzają.
Moniko, najbardziej lubię róże w połączeniu z bylinami a to wymaga sporo miejsca. Mam oczywiście jeszcze niespełnione marzenia różane, nałóg różany daje znać i pragnę sadzić róże jeszcze i jeszcze. Niestety muszę się ograniczać, bo inaczej musiałabym zyskać miejsce na nowe nasadzenia kosztem trawnika lub bylin na rabatach. Lubię jednak mieć ?oddech? w przestrzeni więc róż nie mogę sadzić już więcej.
Jadziu, jestem przekonana, że jakość sadzonki ma duże znaczenie. Mam wśród nowych róż, sadzonych wiosną, taką jedną marudę Soul. Od początku kiepsko rośnie. Dostanie wszystko czego róża może chcieć ale jeżeli mimo to w przyszłym sezonie nie poprawi się zostanie zastąpiona inną sadzonką. Nie ma sensu ?bawić się? z różą, która po dwóch - trzech sezonach nie daje satysfakcji.
Soul
w sierpniu
I we wrześniu
Jeden z Westerlandów jest młody i nie nabrał ciała ale Westerlandów nie prowadzę nisko. To wysoki krzew. Niskie cięcie wymuszone jest zimowym przemarzaniem ale potem rośnie ?ile fabryka dała? bez ograniczania.
Kasiu, z tym ?niedoścignionym wzorem? to oczywiście gruba przesada. Abraham Darby u mnie to dwa krzewy rosnące w odległości może gdzieś tak z metr.
Czyli rośliny smażone czy duszone nie sprawdzają się w naszym klimacie.
Wando, naprawdę rodzima ziemia na mojej działce jest bardzo złej jakości ale nauczyłam się z nią postępować i uważam teraz, że jest dość dobrym materiałem wyjściowym. Glinę łatwiej rozluźnić niż piasek zagęścić. A widzisz, Wandeczko, dobrze, że piszesz o liliowcu Catherine Woodbury. U mnie też ma tendencję do przechylania się. Byłam przekonana, że to z powodu wyciągania się do słońca, bo rośnie w cieniu. Kiedy już przechyla się za bardzo podpieram go metalową podporą w kolorze zielonym lub patyczkiem bambusowym.
Daysy, a wiesz, że moja skłonność do róż również zaczęła się od oczarowania miedzianomorelową różą pnącą się po płocie przy sklepie. Na szczęście właścicielka sklepu znała nazwę odmiany, kupiłam pierwszą w życiu swoją własną różę i tak już poleciałoooo. Wcale się nie dziwię, że zostawiłaś sobie matkę siedliska, swoją praróżę Sutter's Gold.
Inko, zazdroszczę Ci, że jeszcze kupujesz róże. To taki fajny moment i to czekanie na pierwsze kwiaty. Ta dość jak już są! Żywopłot z jałowca słabo u Ciebie przyrasta a u mnie w kwaśnej glinie pewnie w ogóle by nie przyrastał.
Ewelinko, na szczęście byliny są dość ?mobilne? i można się z nimi bawić w przeprowadzki. Co my byśmy w tych ogródkach robiły, gdyby nie trzeba było już nic zmieniać?
Kasia, no u mnie nie można liczyć za bardzo na inne wynurzenia, tylko o tych różach.
Wrześniowe róże:
Graham Thomas
Eden Rose
Bonica 82
