Dziś nastąpił wybuch żółtych. Pięknie pachną, pięknie wyglądają, niestety smakują chrabąszczom, które pożerają płatki w tempie zawrotnym. Żrą tylko żółte i białe. Trzy piękne , wielkie, białe kwiaty Jana Pawła II ścięłam do wazonu, żeby chociaż przez kilka dni na nie się napatrzeć.
Na zdjęciu jedna z żółtych, oświetlona zachodzącym słońcem oraz pnąca o ślicznym, ciemnoróżowym kolorze:


Jaśminowiec przed domem powoli zagradza przejście:


Obok tego dużego rośnie niewielki, stary jaśmin, o małych, pojedynczych płatkach, pachnący tak odurzająco, ze słabo się robi. To ten starodawny zapach, zawracający w głowie:


Kwitnie również jaśmin o dziwnych, jasnozielonych liściach, nie pachnie, ale jest bardzo dekoracyjny od wczesnej wiosny:

Wcześnie zakwitł mój ulubiony żylistek:

A ta wiecha, sięgająca nieba, wyższa, niż wszystko inne, to orlik. Ma zamiar rozsiać się na cztery wiatry, ale nic z tego.:
