Właściwie jesteśmy już urządzone

co prawda jak opowiadamy jakich pracowników spotykałyśmy przy niektórych etapach to ludziom potrafią szczęki opaść, a w pracy do dziś się śmieją z mojej kuchni, bo przez pół roku ograniczała się do lodówki, stołu ogrodowego i jednopalnikowej kuchenki indukcyjnej, którą zakupiłam w biedrze po 2-3 miesiącach podgrzewania jedzenia w opiekaczu do tostów (na jednego tosta

) ale teraz mam normalną kuchnię (którą zrobili nam "tylko" w 8 tygodni, bo 6 czekałyśmy, a później okazało się, że fronty były za świeżo pakowane i odcisnęła się folia więc je trzeba było zwrócić

), łazienka jest zrobiona, sypialnie umeblowane prawie w całości, więc jest naprawdę dobrze. W Sylwestra była u nas koleżanka, która odwiedziła nas dwa lata temu, gdy były tu jeszcze betony i po jej minie poznałyśmy, że naprawdę dobry kawał roboty odwaliłyśmy

Teraz siedzę i planuję ogród, przez to co się działo w środku niewiele czasu było w tamtym roku na prace na zewnątrz więc w tym roku chcę to nadrobić

w planach są
rabaty przed domem
zróżnicowanie wysokości z tyłu przy nowej "fasolce",
oczko wodne w tej części studni, gdzie miała być pompa, ale jednak nie będzie
dosadzenie wysokich drzewek także zimozielonych bo wieje tak, że nawet teraz słychać...
no i zobaczymy co jeszcze wymyślimy do wiosny
moje psy wystrzałów się nie bały Luna na niektóre wystrzały naszczekała (jeśli była akurat na zewnątrz) ale większość zignorowała a Yuko przetrwał - jak na tego panikarza - bez szwanku. Może dlatego tak było, bo mieszkam między miejscowościami, więc wszystkie wystrzały były stosunkowo daleko, za to widok miała niesamowity od Kórnika, przez Runowo prawie do Swarzędza było widać fajerwerki
