Choć nie mam ostatnio weny do pisania i jakoś trudno sklecić mi sensowne zdanie, to gdy zobaczyłam Wasze wpisy, (za które serdecznie dziękuję

), stwierdziłam, że muszę się wziąć w garść i w końcu zmobilizować
Krysiu, wiem, że początki bywają trudne i szczerze mówiąc z tym się liczyłam, ale gdy w takim momencie nawarstwi Ci się ileś zupełnie innych problemów i póki co nie widzisz wyjścia z danej sytuacji, to masz wrażenie, że to wszystko nagle Cię przerasta. No i dlatego właśnie tak trudno mi pisać, bo choć nie chcę, to nieświadomie zbaczam z tematu, ale wracając do niego, to się

nie poddaję, bo wiem, że zaczęłam w najgorszym okresie dla kwiaciarni, poza tym punkt też ma dużo do życzenia, więc po 8 marca się okaże, czy nie będę zmuszona zmienić lokalizacji.
Madziu, szczerze Ci współczuję kochana, w gruncie rzeczy, to czułam, że dzieje się coś nie dobrego, bo takie długie milczenie jak już zauważyłam, a teraz doświadczyłam na własnej osobie zazwyczaj spowodowane jest problemami, wrócę, wrócę

może na razie małymi kroczkami, ale na pewno stąd nie zniknę.
Wandziu, dziękuję, ale coś czuję, że za nim to wszystko się jakoś poukłada to będę zupełnie siwa, a może już jestem, tylko nie wiem

, bo jak widzę białe odrosty, to je zaraz farbuję, masz rację ogród zmniejsza poziom stresu

(wystarczy, że spojrzę na zdjęcia kwitnących, a już mi lepiej, czasami nawet nie dowierzam, że tak było), niestety już teraz wiem, że czasu na swój ogród w tym sezonie będę miała znacznie mniej, ale dam radę, jak to mówią dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, tylko, że co raz trudniej pogodzić mi się z tym, że czym jestem starsza to mam go mniej a powinno być chyba odwrotnie
Zuziu, jak to mówią pomyliłam się chyba z powołaniem, gdybym wiedziała prędzej, że tak bardzo pochłoną mnie kwiaty, to poszłabym w tym kierunku (mój zawód też całkiem fajny, ale zginął śmiercią naturalną), teraz chwilami mam wrażenie, że na takie zmiany to troszkę za późno, ale jak już powiedziało się
a to trzeba powiedzieć
b, mój ogród w tym sezonie raczej na tym ucierpi, ale zobaczymy może dam radę
Ewciu witaj, cieszę się, że do mnie wpadłaś i że spodobał Ci się mój ogród, dziękuje serdecznie za tyle miłych słów i zapraszam częściej, z tego
co podejrzałam wiem, że podczas trwającej budowy zdążyłaś już nie mało i to dość ciekawych roślinek posadzić, jak tak dalej pójdzie to za dwa trzy lata będzie taki sam mały busz jak u mnie
Aniu, masz rację

zupełnie nowe wyzwania, bo kochać i hodować kwiaty, a umieć je układać to dwie różne rzeczy (słyszałam, że właśnie takim laikom jak ja najlepiej to wychodzi), nie musiało być tak źle skoro zostałam przyjęta i przez 8 miesięcy pracowałam w kwiaciarni, szkoda tylko, że moja szefowa tak na prawdę niczego mnie nie nauczyła, to, co umiem to podpatrzyłam i moje samozaparcie
Przemku, wiem, że dużo prawdy w tym co napisałeś

za co serdecznie Ci dziękuję, mam nadzieję, że i tym razem się sprawdzi
Beatko, to prawda, na wszystko przyjdzie czas, tylko, że mnie samą wkurza ten mój marazm, ale może czasami tak trzeba, choć za starą się nie uważam (co przychodzi z wiekiem), to ja już taką młódką nie jestem

, gdy zostałam babcią, to miałam 41 lat
Aniu, super, że wpadłaś, faktycznie przez ten czas kolekcja róż nieco się powiększyła, jest ich bodajże 130 sztuk, oprócz tych co ma Małgosia moja synowa i choć bardzo bym chciała, to nic więcej nie da się już upchać, więc z braku czasu na specjalne zabiegi (przed zimowe) postawiłam na naturalną ich selekcję, zobaczymy ile i co wypadnie
Nie wiem czy mogę, (najwyżej zostanie usunięty), ale podaję Wam link do mojej stronki o kwiaciarni na fejsbuku (na którym jestem od niedawna, bo ponoć to też jakaś tam reklama)
niestety.. , więc nie ma tam na razie za dużo zdjęć, z tych samych powodów co powyżej, ale postaram się w najbliższym czasie co nieco wkleić
a teraz dla Was kochani troszkę zdjęć, same "odgrzewańce" (choć może nie wszystkie), ale mam nadzieję, że choć troszkę umilą czas
