Witajcie! Zapowiada się piękny dzień!
Ja już po rajdzie na rynek. Kupiłam co nie co na balkon. I dwie kępy orlika. Białą i różową. Coś czuję, że ta druga będzie w majtkowym kolorze!
Kajko oczywiście, że umyłam, najpierw jednak wyszorowałam szczotką ryżową
Saro i
Asiu dziękuję.

I dla Was samych radości.
Czekam do ok 14, aż córa będzie po rekolekcjach i jedziemy na działkę. Zasadzić orliki i zobaczyć co tam w trawie piszczy.
A propos piszczenia. Wczoraj po raz pierwszy w życiu miałam okazję zobaczyć nornicę. Zdechniętą. Fuj. Na szczęście. Leżała na mojej działce przy powojnikach. Ciekawe czy "kipła" od podsypanej w pobliżu trutki na mrówki? I co ona tam w ogóle robiła?!
Na szczęście byłam z córką, to poszła jej w odległe miejsce (za działki) pogrzeb zrobić, bo ja bym tego nie tknęła nawet metrową łopatą. Brrrr. Mam nadzieję, że nie będę zmuszona iść na wojnę...

Wyglądała jak mysz, taka brązowawo beżowa, tylko ryjek miała podłużny jak kret. A łudziłam się, że nie ma ich u nas.

Nic nie jest posadzone w koszykach.

Przynajmniej wiem, że wszystkie cebulowe jesienią powędrują do doniczek.