Aneczko,
Elu jak widać co region to swój odłam kuchni:). Trzeba wypróbować to i to:).
Grażynko trafiłaś - bo właśnie planuję:).
Ogród wygląda jak po przejściu nawet nie tornada a trzęsienia ziemi, gdyż przez całą jego długość i przez sam środek trawnika kopana była woda do powstającej obok budowy.
Wiec na wiosnę ogród będzie przechodził rehabilitację. Uszkodzona została rabata różana, którą likwiduję, i zastanawiam się co tam zrobić.
Oczko tez jest do likwidacji lub zmiany, bo ma już kilkanaście lat i gdzieś uchodzi woda - zwyczajnie jest gdzieś pęknięcie.
Więc jak się wali to już wszystko.
Powoli też tracę chyba

do pracy w ogrodzie. Inne rzeczy, zmartwienia sprawiają że widzicie nawet tu jest mnie mało, prawie wcale, ogród też już nie jest tak zadbany jak kiedyś. Zwyczajnie mi się nie chce. Inna sprawa to doprowadzająca mnie do szału i nie dająca się zlikwidowac ta cholerna koniczyna. Jest wszędzie, rozsiewa się namiętnie i już nie mam siły sie z nią męczyć. Nawet ostre środki jak rund....stosowałam i co - i nic.
Przy każdym podejściu do plewienia tylko słyszę jak strzelają nasiona i to robota głupiego....Każdy wie o czym mówię.
Ale póki co wspomnień kilka ze świetności ogrodu z ostatnich lat.
A teraz jest tak, tego może z góry nie widać, ale to jest wał ziemi, który mam nadzieję do wiosny się uleży.
