Podłamał mnie dzisiaj poranny obchód ogrodu...
Na każdym kroku mnóstwo pozaczynanych a nieskończonych prac...Z braku czasu robię coś, czego nie cierpię - w trybie awaryjnym zaczynam jedną rzecz, robię do najpilniejszego momentu, uznaję, ze w zasadzie może być, potem w tym samym trybie przerzucam się na coś nowego, jeszcze pilniejszego...i w ten sposób mam:
- rabatę rododndronowo-azaliową
aż do połowy wysypaną korą

,
- oczko wodne prawie zrobione...oprócz brzegu, gdzie straszy czarna folia

,
- rabatę różaną, która będzie powiększana, więc w tym celu została zdemontowana cześć obrzeża, ale... na tym się skończyło
- kolejną rabatę, na której mają być hortensje, krzewuszki i bodziszki...aktualny stan jest taki, ze hortensje rosną sobie w trawie, bodziszki w doniczkach, a krzewuszki w miejscach, z których mają być przesadzone
...i jeszcze parę by się znalazło
W efekcie robiąc zdjęcia coraz bardziej muszę lawirować z ujęciami, żeby nie pokazały tej czarnej listy...
Beata - dziękuję

Faktem jest - w świetle tego, co napisałam powyżej - że róże niezmiennie posiadają priorytet, więc pewnie jakoś tam się odwdzięczają
Aniu-sweety - no fakt - moja
Nostalgie i mnie w tym roku zadziwiła; w szczycie miała około trzydziestu kwiatów naraz
Krysiu - no cieszę się, fakt; głównie tym, że w sprawie mieszkania wszystko tak zgrabnie i sprawnie poszło

Ale ogród nie jest wypielony...
Aniu - dzięki!
Milena, to faktycznie rozumiesz - u mnie było podobnie; notariusz w sprawie kupna i sprzedaży w odstępie 5 dni

A z transakcjami u mnie to jest tak (już o tym pisałam wcześniej) że - mimo ciągłego zamiaru mieszkania na wsi - postanowiliśmy jednak za pieniądze ze sprzedaży mieszkania - kupić inne, w mieście blisko naszej wsi (7 km), tak na wszelki wypadek

a tutaj kontynuować remont tak, by można było mieszkać przez cały rok.
Ewa - a jakie jeszcze róże zamówiłaś? jestem bardzo ciekawa
