Dobry wieczór, dzień mimo, iż dość chłodny poświęcony został pracy w ogrodzie, sprzątałam to co wiatr nabałaganił, czyli po raz kolejny grabiłam trawę. W międzyczasie odebrałam przesyłkę z różami, tę większą i doszłam do wniosku, że pojęcia bladego nie mam gdzie ja to wszystko posadzę. Kilka sztuk znalazło już miejscówki, a reszta musi czekać na wenę twórczą, jeśli nic nie błyśnie zostaną zadołowane. Przeszkodą w znalezieniu miejscówek jest też to, że ogród nadal nagi, więc nie bardzo wiem tak naprawdę gdzie mogę kopać.
Justynko, ja też jeszcze nie posiałam pomidorków, mam nadzieję, że uda mi się jutro, zanim zacznę wojować z różami. Papryk w tym roku mam tylko kilka krzaczków, jakoś nie powaliły mnie na kolana w zeszłym roku. Być może zrobię w tym roku jak Ty i posadzę je w skrzyniach. W każdym razie mam nadzieję, że pogoda się poprawi i niedługo zauważę wschody wysianych już warzyw.
Marysiu, dobrze, że piszesz o tym, że różne warzywa udają się w różnych latach. Jeżeli u mnie udadzą się w tym roku choć trzy, to nie zrezygnuję, tylko będę ćwiczyć dalej. Póki co ochłodzenie pewnie oddaliło nieco w czasie skiełkowanie nasion już wysianych, więc czekam. Marysiu, odpoczywaj sobie spokojnie nad morzem, jak wrócisz na spokojnie wysiejesz sobie wszystko co zaplanowałaś, bo to przecież marzec jest, więc termin końcowy marca jest terminem wręcz książkowym.
Megi, tak jak już pisałam w Twoim wątku, Twój warzywniak wart jest naśladowania. Na niewielkiej powierzchni masz wszystko co potrzeba. Ja w tym roku eksperymentuję z bobem i część wysiałam bezpośrednio do gruntu, a cześć w wielodoniczkach. Ciekawa jestem wyników, mam nadzieję, że koniec końcem pojem sobie bobu, bo uwielbiam i w sezonie mogę ciągle, ewentualnie na zmianę z fasolką. Te skrzynie w moim warzywniaku są właśnie z powodu tego, że jest tam dość mokro, mam nadzieję, że dzięki nim dochowam się w tym roku choć troszkę warzyw korzeniowych.
Madziu, luknęłam na polecaną przez Ciebie śliwę i faktycznie jest ciekawa. Muszę tylko pomyśleć czy taki pokrój zmieści się w tym miejscu. Przygody z naparstnicami nie zazdroszczę, kociambry to potrafią narozrabiać, do mojego ogrodu to schodzą się już z całej wsi. W każdym razie szkoda naparstnic i pracy, bo przepikowanie 100 siewek może wykończyć. Ja również posiałam naparstnicę, ale coś słabo wzeszła, chyba będę musiała zrobić poprawkę. W tym roku posadzę je na takiej rabacie, gdzie będą mogły się do woli wysiewać. Mam nadzieję, że będą robić to na tyle intensywnie, że w przyszłym roku odpadnie mi wysiewanie tego gwiezdnego pyłu.
Iwonko, dziękuję bardzo, za rewizytę

. Miło mi niezmiernie, że właścicielka tak wysmakowanego ogrodu zechciała do mnie zajrzeć. Himalajka po zimie wygląda super, natomiast pod koniec lata masowo wymieniała igły, aż się przeraziłam, że coś jej dolega. Ale Aguniada, która ma ją już długo powiedziała mi, że ten typ tak ma. Teraz jest cała zielona i mam nadzieję, że w tym sezonie podrośnie. Choć żałuję, że nie jest tą gęstą, ale i tak ją

.
Dereń Kousa jest u mnie tak jak i himalajka od zeszłego sezonu. Rośnie sobie na takiej rabacie, gdzie ma słonko od rana, a potem późnym popołudniem. W zeszłym roku mimo, iż był przesadzany kwitł pięknie, a potem zawiązał takie zjawiskowe czerwone owoce. Wyglądał cudnie, gdyby nie to, że jest dość drogim krzewem, to posadziłabym go w kilku miejscach. W każdym razie na chwilę obecną pąki ma mocno nabrzmiałe, więc pewnikiem niedługo będzie zielony. Ja jeszcze marzę o dereniu kanadyjskim, to taki niski płożący. Póki co nie spotkałam go w żadnej szkółce, ale ostatnio wirtualnie namierzyłam go w szkółce u Łazuckich. Jeśli finanse pozwolą to przywlokę w tym sezonie chociaż kilkanaście sadzonek.