Cieszę się, że wam się podobały moje poczynania z zasiewami. Dzisiaj przymierzam się do siania lobelii, ale nie mam już takiej drugiej pokrywy, a więc będę kombinować coś innego. Może wykorzystam takie pojemniki, o których wspomniał
Igor. Jak tak czytam, ile nasion mieliście w swoich torebkach, to muszę powiedzieć, że jestem szczęściarą, że aż takie mnóstwo mi się trafiło. U
Franseski to jeszcze zrozumiałe, bo torebka była nieszczelna, no ale
Zenia... Pięć nasion aksamitek to już bezczelność producenta! Ciekawe, jakiej firmy to były nasiona? Ja te swoje heliotropowe też prawie z lupą wysiewałam, tak jak
Małgocha, bo one przecież maciupeńkie
No nie wiem, jak ta lobelia, bo u niej to nasioneczka są mikroskopijne...
Idę siać.
Aha,
Justynko, kuweta to jest ta na spodzie, beżowa, a w niej umieszczone są trzy czarne wielodoniczki.
A tymczasem letnie widoczki zostawiam.
