Moja złośliwa opinia: higiena,
higiena,
HIGIENA!
Usuwać źródło zakażenia czyli chore drzewa, dezynfekować narzędzia do cięcia,
myć ręce 
zanim się drzewo dotknie (i po).
Dzisiaj taka moda że się uprawia chore drzewka chemią polewając. I to te
profesjonalne sady. Oni sobie te drzewka za 10 lat wykarczują, co ich tam... A potem dziwią się ludzie skąd tyle chorób...
Kiedyś była taka zasada z grubsza: jak gałąź ma raka, wyciąć gałąź (i palić). Jak drzewo ma raka - karczować drzewo. Jak w sadzie 5% drzew ma raka - karczować sad, zaorać -
i hreczkę siać a nie drzewa sadzić!
Zapobiegawczo oprysk miedzianem coś daje, bo miedź także na bakterie działa - oczywiście
zanim wnikną do drzewa, to tylko korę dezynfekuje. Zarażenia najczęstsze podobno gdy liście opadną, zatem miedzian jesienią. Nawet mleko wapienne (wapnowanie) pewnie coś pomaga, bo też dezynfekuje.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam
Zwalczać zarazę u źródła, jak Rzymianie Kartaginę:
wyciąć w pień, wypalić, zaorać, solą posypać...
