A.... a jednak mnie pokarało... Nie mogłam patrzyć na obmarznięte dalie i nie bacząc na niedzielny chłodny poranek ( ciut świt pod południe) wzięłam się z wykopywanie... I... mnie w krzyżu łupnęło... Chyba kara od samego Szefa

No... ale na prawdę, stały takie paskudne obmierzłe... No i karp szkoda było, żeby się przymroziły...Ech, co tam, wykopane i zaopiekowane
Magduś - u mnie Leonardo słabo powtórzył kwitnienie. Ale latem dał dłuuuuuugie przedstawienie

Teraz ozdobny z liści, bo ładne i zdrowe
Goś- oj, dobrze, że Jola Cię 'naprostowała'. Tylko nie pytaj mnie co kupić

O kulkach wiem tylko, że podobają mi się sosny i cisy ....Płotek przy Bonicy przydał się, bo wygląda na to, że ma wyraźną ochotę wylec na chodnik. Ten mój Pirouette jakiś taki... najbardziej różowy jakiego widziałam . Późno puścił pędy... oj, źle to widzę.
Neluś- coś mnie pokarało za tą moją pracowitość... Poczekam aż przejdzie i pójdę doły kopać... może mój ukrop do uwijania przypadnie nieco później

Teraz się uwijam jak mucha w smole. Róże już nie piękne...
Czarodziejko- e... nie żebym straszyła, ale zawsze coś wypadnie :roll A róż praktycznie nie ma... dwie noce na -5... uleciała krucha uroda.
Martuś- w kwestii sądu ostatecznego... ostatecznie nie wypowiem się. Pastella czerwcowa łapie piękną zielenień przy przekwitaniu, więc nie jest nudna... Albo w to uwierz, albo nie spoglądaj w stronę Pastelki do października
Co do Tango DIsco... no... co by nie powiedzieć, to nie będzie to basta
Garden of Roses źle zniósł przymrozek, choć pąki wydawały się być nieuszkodzone. Prawdę mówiąc dziś nawet się nie przyglądałam... Przemknęłam z auta na kanapę i obłożona psimi skórkami ( na żywca rzecz jasna). Kocia skórka gdzieś smyrnęła...
Romku- 6 tygodni powiadasz... gubię się w czasie a Tyś mą latarnią... Ale tak przeczuwałam, że leci czas prędko, oj leci. Nasze oczko upamiętnia, niestety ginące już stawy, jakie występowały na okolicznych łąkach. A były to zarośnięte trawami bajorka, do których ciągnęła okoliczna zwierzyna. Nasze dostało szlachetniejsze trawy... i służy za kąpielisko ptaków, wylęgarnię różnych różności lęgnących się w wodzie i... wodopój dla psów i kotów...
Pięknie się rozrósł Wasz ogród, ale róże też by się zmieściły
Grażynko- mroziska już mi popsuły trochę jesieni. Nie będzie płomiennego spektaklu na garażu, bo winobluszcz obmarzł... Liście lecą... nie dojrzały do złota i purpury... Katalpa, paulownia, lilak Meiera, guzikowiec, morwa... i pewnie parę innych których nie zauważyłam, bo zamieniły się w patyki, stały się zupełnie łyse

Hosty w niwecz się obróciły... No... mogła bym tak jeszcze wymieniać... ale po co?
Asiu- o... róże były

Poczekam sobie, w miarę czekania czasu przybędzie... i założysz swój wątek

Zobaczę i pieriska... i nie tylko!
Joluś- co tu gadać... do roboty trzeba się wziąć

Młode pędy już oberwały... a mówiłam im, że się wygłupiły, to słuchać nie chciały. Mniemanie Twoje tyleż było szlaczetne... co chybione
EwoAve - odpowiedziałam na pw. Tu streszczę, że różę dręczyło coś niezidentyfiowanego. Za radą Neli wykopałam z wydatną pomocą M ( lej jak po Teresce Nelu...) A tam w korzeniach dziwna grzybnia. Teraz sobie przypomniałam - takie coś zjadło mi hosty, które rosły pod świerkami... a koło nich kanie jak malowanie. Ale skąd taki grzyb na głębokości co najmniej 30 cm?
No... torf na piasku obwiniam...
Rety, zmalał mi limit uśmieszków do 15...
-- 17 paź 2011, o 22:00 --
A na dobranoc i dzieńdobry mroźne fotki niedzielnego poranka autorstwa M... Jakoś tak te widoki nie zdołały mnie wyciągnąć z ciepłego łóżka...
Param...wielce udana premiera nowego fotografa

Wygląda na to, że M mnie
odciąży i będę miała więcej czasu na prace w ogródku
Bonica

trawy
Piano

Pomponella