Danusiu, podziwiam Twój hart ducha! Ja nie potrafiłabym pozbawiać róż pączków, no chyba, że jakiś chory albo nadjedzony przez robale, a i to z bólem serca
Miejmy nadzieje, że Twoje poświęcenie przyniesie oczekiwane efekty! Trzymam za to kciuki
Grażynko, u Ciebie pewnie byłoby mu znacznie lepiej, nie masz tak sucho, jak jest u mnie.
A temu potworowi niełatwo jest robić zdjęcia. Trzeba z dużego dystansu, a wtedy obraz nakłada się na inne rośliny i nie widać go dokładnie. Trzeba się napracować, zeby fotka wyszła jako taka
Asiu, cieszę się, że odzyskałaś kontakt ze swiatem ;)
Inkarwilli nie trzeba wykopywać, jak widać z załączonego wyżej obrazka. Moja nie była nawet przykryta. Trudno powiedzieć, czemu ta akurat przetrwała. Ale lepiej oczywiście okryć, zwłaszcza młode rosliny. Moja ma już 3 albo 4 lata. Nie martw sie jednak, ona produkuje dużo nasion, które pięknie wschodzą (ja mam z nasion właśnie). Zbiorę nasiona i będziesz mogła załozyć plantację inkarwilli
Elżunia, czy czuję? Ja dostaję bzika! Co dzień rano latam od róży do róży i sprawdzam, jak dalece pąki nabrzmiały i czy któryś nie pęka! A w ciągu dnia jeszcze sprawdzam po kilka razy dla pewnosci
Jak ja się cieszę, że Elfe jednak zdecydowała się mieć kwiaty!
Haniu, w Twoim tez, prawda? ;:49