Kochani

bardzo Wam dziękujemy
Moje koty, choć mieszkające na wsi, większość czasu spędzają w domu, mają kuwety itd, ale jednak mają potrzebę wyjść na powietrze i przeważnie siedzą na podwórku. Czasem jednak wychodzi kocia natura i na godzinkę gdzieś przepadają, po dwóch są wołane i szukane. Dla sąsiadów jest to bardzo śmieszne :x Fisiek ma swoją straszną przeszłość. Kiedy go przygarnęłam był prawie dziki, byliśmy pogryzieni i podrapani, długo trwało zanim zdobyliśmy jego zaufanie. Imię bardzo do niego pasuje, zaliczył najpierw kąpiel w sedesie, potem w szambie, lubi się chować do pieca i ciepłego piekarnika, przy nim zawsze jest co robić. Rok temu ktoś go postrzelił i też dopiero po tygodniu go znaleźliśmy.
U nas w paru gospodarstwach hodowane są gołębie [ mój M też je ma, ale nasze koty się nimi nie interesują].Teraz podejrzewamy, że też przez takiego " hodowcę " były założone sidła. Musiał się w nie złapać i wyrwać z ziemi [ miały taką końcówkę dziwną i M mówił, że to jest wbijane w ziemię], wlókł to ze sobą i może jakiś pies go wystraszył i wskoczył na drzewo, wtedy łańcuch się zaplątał i tak sobie wisiał za łapkę. Mówię Wam jak zobaczyłam później tą sosnę całą w jego sierści i połamane gałązki pod nią, jak on musiał walczyć... Trafiłam na jego trop, bo kiedy go szukałam, jedna pani powiedziała mi, że kiedy wołała swojego psa słyszała miauczenie kota. Byłam w klapkach, a ostatnio miałam bliskie spotkanie z żmiją i jestem przewrażliwiona. Pobiegłam do domu i powiedziałam M gdzie ma szukać. W życiu tak nie pił mleka jak dziś kiedy M go przyniósł. Nie mógł się utrzymać na trzech łapach, przewracał się, nie, nie będę opisywać szczegółów. Walczymy o łapkę, ale nie wiem czy nie będzie jej trzeba amputować...