WENDY....nie marznę tej zimy.....mam takie tempo życiowe, że nawet same myśli już mnie rozgrzewają.....
chyba za wiele na moich barkach, muszę koniecznie czegoś się pozbyć
ale jeszcze niczego nie upłynniłam a już dopytuję co to za biała piękność na hortensją....tworzę listę nie do pozbycia do kupienia
Leszczyno chyba pytasz o białą rugosę. To prezent od syna na Dzień Matki ubiegłoroczny. Miała być - zgodnie z wizytówką - Rosa rugosa 'Dagmar Hastrup' - bo lubię rugosy - ale na jednym krzaku pojawiają się kwiaty w kolorze pięknego, intensywnego różu, i takie jak widzisz na zdjęciu - w kolorze anielich skrzydeł.
Wendy, taka mnie refleksja dopadła: "Skąd/dlaczego Wendy?" Przegapiłam gdzieś etymologię słowa tego w odniesieniu do Ciebie, czy też nikt Ciebie o to nie pytał..... Imię takie kojarzy mi się raczej z grupą języków angielskojęzycznych, a Tobie w duszy gra inna melodia, prawda?
Biel zimowa i gorąca biel letnia bardzo mi do gustu przypadły. Tym bardziej, że za oknem szaro, buro i ponuro.....
Nie było okazji tłumaczyć etymologii. Tak mówi do mnie moja przyjaciółka. Ma w swoim bliskim otoczeniu Dusię, Wandkę, Wandulkę - mi przypadła Wendy. Pewnie, że wolałabym inną melodię, ale jej tak właśnie się podoba, a ja jakoś szczególnie nie zżymam się.
Ja też uwielbiam białą zimę. Przecież i tak musi być, więc lepiej, żeby była biała niż szaro bura i z chlapą.
Co prawda ostatnie dni spędzamw domu, poniewaz dorwało mnie choróbsko, ale ciesze się, ze święta będą białe i jeszcze będę mogła nacieszyć się śniegiem
Wendy jeśli przyjaciółka tak Cię nazywa, to jest to nick ładniejszy niż jakiekolwiek inne, bo płynący z głębi serca. A to się naprawdę liczy, jeśli ma się w życiu prawdziwych przyjaciół.
Ja myślę, że część duszy Twojej stale w Nibylandii (niekoniecznie tej lodowej) przebywa.... i nigdy nie wróci do realnego świata.
Aniu, ja uważam że to bardzo dobry objaw - w duszy swojej dzieckiem zostałaś, a one - jak wiadomo - są szczere, prawdziwe i radosne. Czyli posiadają cechy, którym nam - dorosłym niestety czasami brakuje...
Nie spiesz się więc z powrotem
Aniu czasami mamy dołki, rzeczywiście.... ja sama je miewam, czasami wszystko mnie przerasta. Wtedy najbardziej pomaga miłość bliskich i przyjaciół. A życie każdego do pionu przywodzi... tylko w różnym czasie...
Ściskam Cię bardzo serdecznie
Chyba otrzebna mi podusia i kołderka. Nie wiem co robic u dzieci w szkole, ale jutro ostatni dzień, a potem ferie, więc jeszcze jeden dzień a potem odpocznę przy pisaniu prac na studia, oj za mało czasu...
Doły zdarzają się, pono, równie często jak gwiazdy na niebie w zimową, mroźną noc a one, "Gwiazdy są piękne, ale nie mogą w niczym uczestniczyć. Wiecznie muszą się tylko przyglądać. To jest kara nałożona na nie za coś, co zrobiły tak dawno temu, że żadna gwiazda nie wie już, co to było". Choć nie mogą "w niczym uczestniczyć" ich widok z dołu różnej głębokości, różnej zawartości - jakoś dobywa, może tylko trzeba tego chcieć. Bardzo chcieć.