mapes pisze:
Teraz mam jeszcze pytanie, doczytalam ze raczniki sa trujace a ja mam 5 latka, ktory sie w ogrodzie bawi. Na pewno nie bedzie tej rosliny "zjadal" bo nie rusza nawet malin czy agrestu - nigdy nie bylo z tym problemu bo jest takim niejadkiem, ze nawet nieznanych mu slodyczy nie chce sprobowac. Chodzi mi raczej o "dotykanie" rosliny, ktos tu zalecal zbieranie nasion w rekawicach - czy ona jest az tak silnie trujaca?

Ja się z hodowania rączników wyleczyłam, przynajmniej na najbliższe kilka lat (drugie dziecko w drodze). Zimą, mój 4,5 latek niestety dorwał się do nasion (miałam schowane w domu własne, zebrane jesienią) i zjadł dwa
Byłam zszokowana, bo to też takie dziecko, które nie za bardzo lubi próbować nowych rzeczy, a już na orzechy itp bardzo trudno go namówić. Na działce nigdy nie próbował jeść innych roślin, niż to, co w części warzywno-owocowej (poziomki,maliny, truskawki). Na szczęście od razu się zorientowałam, co zjadł, więc reakcja była błyskawiczna -telefon na pogotowie (nie wiedzieli, co to za roślina i czym grozi zjedzenie!!), jazda karetką do szpitala i płukanie żołądka i prawie tygodniowy pobyt w szpitalu na obserwacji (codziennie badania enzymów wątrobowych itd.). Aż się boję pomyśleć, co by się stało, gdybym się w porę nie spostrzegła, że zjadł te nasiona
Najlepsze jest to, że o tym, że rącznik jest trujący pamiętałam z forum; na opakowaniu nasion, które kupiłam nie było takiej informacji!!!! Widziałam też sadzonki rącznika na targu - ciekawa jestem, czy sprzedający informują klientów o szczególnych właściwościach tej rośliny; szczerze wątpię
Tak więc radzę jeszcze raz przemyśleć, czy jest sens sadzić tę roślinę...