Marysiu, dzisiaj znowu śliwa i na dodatek jabłonka, były oblegane przez motyle. I to tylko przez jeden gatunek, przez Rusałkę Admirała. Ale dzisiaj widziałam już wyraźnie, że one nie ciągną do owoców, tylko wygrzewają się na słonku
Moniko, to jednoroczna rozplenica Majesty. Dostałam nasionka od Soni

Jest cudowna, ma wielkie kłosy, bordowe liście- mogę się o niej wypowiadać w samych superlatywach.
Grzyby uwielbiam, najbardziej zbierać. A jak jeszcze są grzyby, to dostaję amoku. Zbieram jednego, a mój wzrok już szuka kolejnego. Wieczorem jak zamknę oczy, to widzę wszystkie grzyby pozostawione w lesie.
Dzisiaj miałam pogodę, cudnie było
Aniu, Silver Dollar jak tylko gdzieś dorwiesz, to bierz, nawet się nie zastanawiaj. W tej chwili nie pamiętam już co mnie skłoniło do jej kupna, szczególnie, że była marnym, wątłym krzaczkiem. W tym roku jest nie do poznania. Wystrzeliła do góry, jest sztywna i ma wielkie kwiaty. I poszczególne kwiatuszki też są bardzo duże. Jest wyjątkowa, mnie zauroczyła zupełnie
W lesie jest bardzo mokro i grzyby niestety też mokre. Ale mimo wszystko jestem bardzo zadowolona. Grzybki już zasuszone, ale jeszcze się dosuszają w woreczku.
Lucynko, nie marudzę. Bardziej wkurza mnie tata, bo nie zważa na słabości innych. Co prawda w końcu dostał ochrzan i trochę zwolnił. Dodam, że tata ma 77 lat, to sobie wyobraź jak szybko się przemieszczał jak był młodszy
Najbardziej lubię zbierać grzyby, potem lubię je jeść, a najmniej lubię je przetwarzać. Ale nie da się ukryć, że żeby je zjeść, to wcześniej trzeba się narobić. Skoro nie można inaczej, to nie marudzę, tylko robię.
Weekend mija mi ogrodowo-przetworowo, więc jest super
Jadziu, sporo grzybów się na niej mieści, a jak jest taka potrzeba, to można jeszcze dostawić dwa pięterka
Amelkę spróbuję ukorzenić, a jak się nie uda, będziemy próbować znowu. W lipcu wsadziłam patyczek Och! Wow. Patyczek jest zieloniutki, ale nic poza tym.
Arkadiusz, witam kolejnego faceta w swoim wątku

Witam Cię serdecznie, miło mi, że Ci się podoba.
Ewa, aż szkoda, że takie śliczniusie grzybki nie nadają się do jedzenia. Ale innych było wystarczająco dużo, wróciłam usatysfakcjonowana

Grzyby co prawda można kupić, ale ja tego nigdy nie robię. Mam zaufanie tylko do tego, co sama zbiorę. No, jeszcze eMowi ufam w tym względzie.
Maryniu, na okoliczności przyrody również zwracam uwagę, ale jednak najbardziej jestem skupiona na wyszukiwaniu grzybków. Uwielbiam to i nie mogę odżałować, że już nie bywam na grzybobraniu tak często, jak kiedyś.
Beatko, chętnie zaprosiłabym do siebie chryzantemy, ale sama widzisz, że to nie dla mnie. Mam jedną, w ubiegłym roku kwitła już w sierpniu, a teraz ma jeden marny pączuszek. Dostał w kość zimą, na dodatek podzieliłam się nią z jakąś babeczką i jak zaczęła w końcu rosnąć, to się okazało, że ma jeden słabiutki pędzik. Jestem ciekawa czy taka słabizna przeżyje nadchodzącą zimę.
Em ma chyba jakieś niezłe układy z kimś na górze, bo znowu się wymiksował z pomagania. Miał wczoraj suszyć pomidory, a ja miałam śmignąć na działeczkę. Tymczasem było tak przeraźliwie zimno, że nie było mowy o wyjeździe na działkę. Na dodatek co i rusz kropiło deszczem. Ale pomidorki już się suszą, a że miałam ich przeznaczonych do tego celu 15 kg, to załapał się na suszenie dzisiaj.
Dzisiaj został mi podarowany cudowny, słoneczny dzień. Jednak mimo słońca od samego rana, początkowo nic nie zapowiadało, że będzie tak przyjemnie. Rano było bardzo zimno, raptem siedem stopni. Na rower założyłam nawet rękawiczki (oczywiście założyłam je na swoje dłonie, nie na kierownicę

), po raz pierwszy w tym roku

Od jedenastej zaczęłam się stopniowo rozbierać, aż w końcu zostałam w koszulce na ramiączkach i krótkich spodenkach. Skąd raptem taki ciepły dzień? Co prawda trwało to bardzo krótko, ale zawsze chociaż przez kilka godzin było cudnie.
Dzień był fajny. Na początek kieliszeczek naleweczki z sąsiadem, na rozgrzanie. Potem zostałam przez niego obdarowana kilkoma gruszkami i miałam smakowite drugie śniadanko
Sąsiadce z drugiej strony, dałam kilka roślin. Zobaczyłam czego nie ma, a co ja mam w nadmiarze i się podzieliłam. Zawsze to przyjemniej wiedzieć, że nasze rośliny gdzieś sobie dalej żyją, a nie lądują na śmietniku. W podziękowaniu, dostałam od sąsiadów pomidory i paprykę

Sami widzicie, że miałam powody do zadowolenia.
Ale nie samymi przyjemnościami człowiek żyje, musiałam chociaż trochę wykorzystać pogodny dzień. Znowu trochę spaliłam zielonych odpadów, ale tym razem niedużo. Trochę wypieliłam różankę i co najważniejsze wsadziłam wszystkie nowo kupione cebulki. W porównaniu do ilości jakie Wy posiadacie, moje nie robią wrażenia, ale było tego kilkadziesiąt sztuk. Zawsze będę miała już mniej do posadzenia w późniejszym terminie. Ciekawa jestem tylko czy zapamiętam gdzie sadziłam, bo jak nie, to będę w nie lada kłopocie. Zresztą czego ja się głupio zastanawiam, wiadomo, że nie zapamiętam

I znowu będę sadziła jedne na drugich. Ale ten typ tak ma i muszę się taką lubić
Nadzieja na nowe życie
Koronkowa robota
A od 20ej znowu pada deszcz. Ale to już norma, nie warto zwracać na to uwagi
Miłej, słonecznej niedzieli
