Weekend był chłodny, trochę deszczowy ale w niedzielę pojawiło się trochę słonka. Posadzone już jest 31 róż. W późniejszym terminie przyjadą jeszcze 3 sztuki. Z róż od Ewy jestem bardzo zadowolona, pięknie rozwinięte systemy korzeniowe. Z F no cóż... w zeszłym roku było bez zarzutów a w tym Kaiserin Farah przyjechał z kiepskim korzeniem, trzy podeschnięte pędy, jeden tylko ładniejszy. Zobaczymy, co z niej będzie.
Po kilku ciepłych dniach roślinność bardzo się ożywiła. Korona podwoiła swoją wysokość, tulipany też wyraźnie większe. Berberysy miniaturowe, tawuły i wierzbą powolutku rozwijają liście. Coraz więcej liliowców wychyla nosy

.
Najbardziej zdziwiły mnie dwie nowo posadzone lilie. Były sadzone głęboko, na wierzchu miały kopczyk ziemi i górkę kory a tu one nosy wystawiły

. Szok.
W sobotę zrobiłam oprysk miedzianem ale pokropiło także

.
Przekopaliśmy rabatkę koło pergoli wjazdowej.
Mała fotorelacja

A tam z tyłu wychodzi chyba druga. Nie sadziłam cebulek koło cebulek. Nie wiem skąd taka sytuacja.

A tu lilia której głębokie sadzenie, kopiec i przykrycie korom nie straszne. I tak wyrywna jest.

Magnolia Lennei Alba- ma dwie takie kuleczki. Może jednak zakwitnie?

Migdałka mam pierwszy raz. Zakwitnie?
