Megi - Madzia ? - miło mi, że się odezwałaś, cicha wielbicielko.
Co robię ?.....to tak z mojej krótkiej obserwacji i wniosków wyciągniętych z forum:
- nie sadzę róż w jednej grupie, bo łatwo wtedy przenoszą się choroby,
- nie kupuję róż, które są chorowite z natury a co potwierdzają opisy na forum,
- staram się / choć nie zawsze mi to wychodzi

/ kupować róże o ciemnych błyszczących liściach, bo takie są najzdrowsze,
- nie kupuję róż powyżej 6 strefy mrozoodporności , bo przemrożone marnieją i zaczynają chorować
- wczesną wiosną przy opryskach brzoskwini Miedzianem pryskam też róże
- nie stosuję ciężkiej chemii tylko kompost i gnojówkę z pokrzyw, skrzypu i obornika
- mszyce i inne owady wyłapuję żółtymi tablicami lepnymi
....i to chyba wszystko co robię przy różach.
Jeśli nawet pojawią się jakieś plamki chorobowe to po prostu zaraz obrywam zainfekowane liście i to wszystko.
Ewka - mnie też.
I cieszę się, że już masz ogrzewanie zainstalowane.
Teraz tylko wyczyścisz dom na błysk i możesz świętować.
Iguś - chyba wiem o które Ci chodzi.
Poślę Ci jak tylko będę wysyłać inne nasionka.
Ilonko - w tej mnogości fotek mogły Ci umknąć.
Niestety jest wysoki gdzieś tak około metra.
Iwonko - u mnie to w ogóle chyba bez uszek grzybowych.
Jak na razie to tylko pojedyncze starsze okazy się trafiają.
Ale ogólnie to totalne bezgrzybie w tym roku.
Fakt, że marcinki są wspaniałe.
W ogóle się nimi nie trzeba zajmować a i tak zawsze kwitną.
No i nie przemarzają co jest ich bardzo dużą zaletą.