Mały sucholubny zbiorek

[niwre37]

Tu przydatny będzie termometr z pamięcią (zapamiętuje najwyższą i najniższą temp. od ostatniego kasowania). Jest taki w sklepie ElCondor. Sam chcę zainwestować w taki 'sprzęcik' bo dajmy na to w nocy/nad ranem nie skontroluję temperatury na zimowisku.

ja kupiłem taki termometr w sklepiku z drobiazgami AGD jest tam zegarek,alarm ,ma sondę około 1m i pokazuje tez druga temperaturę i ma właśnie tak jak piszesz pamięć która pokazuje najwyższa i najniższa tem w st.C lub F,szukałem nazwy producenta ale nie mogę znalezc :/(zapewne chińszczyzna) zapłaciłem za niego niecałe 30 zl.rozejrzyj się i na pewno u siebie tez coś takiego znajdziesz
zdjecie ,troche kiepskie ale ...


Uploaded with ImageShack.us

[sokolica]

Dziękuję za wszelkie porady.
Termowentylator, termometr, co najmniej 30 metrowy przedłużacz (na strychu brak kontaktów ), "ocieplane" skrzynie... Trochę tego będzie. Oby budżet domowy podołał.
Tak czy inaczej, wedle sugestii Tomka, podzielę swój zbiór na dwa zimowiska, i mimo wszystko "foliak" okienny powstanie. W razie jakichś niepowodzeń w jednym miejscu, będę mogła poprzenosić rośliny w drugie.

A skoro jesteście tak pomocni, to zapytam jeszcze, gdzie upchnąć Turbinicarpusy i Tephrocactusy?

[hen_s]

co najmniej 30 metrowy przedłużacz

Solidny i z grubym kablem - termowentylator ma solidną moc!

[blabla]

A skoro jesteście tak pomocni, to zapytam jeszcze, gdzie upchnąć Turbinicarpusy i Tephrocactusy?

Z turbiniakami nigdy nie miałem do czynienia. Natomiast tefraki to bardzo odporne roślinki, spokojnie wytrzymają lekki mróz. Niektóre z nich mogą przeżyć chwilowe spadki temperatury nawet poniżej -10*C.

[hen_s]

Turbinicarpus według literatury zimujemy w temp. +6-8 stopni C.

[sokolica]

Tak naprawdę to mam tylko jednego Tephocactusa, może dwa. Ale głównie chodzi mi o T. geometricus. Jest dla mnie dość cenny i nie chciałabym go testować metodą prób i błędów. Czyli na strych się nadaje, jak rozumiem.

Henryku, Tomku dziękuję.

[mgr_]

Ja bym z tym tefrokaktusem nie eksperymentował i nie narażał go na spadki temperatury poniżej zera.
Teoretycznie powinien wytrzymać lekki mróz, ale w praktyce różnie to moze być.

[blabla]

Tephrocactus geometricus rośnie tylko na północny wschód od Fiambala. Jego najniższe lokalizacje to jakieś 2000m, gdzie rośnie razem z Lobivia bonnieae, która spokojnie wytrzymała u mnie temperaturę ~-5*C. Natomiast z uwagi na chłód w naturze L.bonnieae nie przekracza magicznej granicy 2500m. Za to T.geometricus nic z takich wysokości sobie nie robi i pcha się do góry na 3000m, gdzie temperatury są jeszcze niższe. Rośnie on tam powyżej linii Lobivia formosa, która jest jedną z najbardziej odpornych na chłód lobiwek (to dawny rodzaj Soehrensia).
Oczywiście to wcale nie oznacza, że ten gatunek będzie w stanie wytrzymać u nas każdy mróz. Jednak myślę, że chwilowe spadki temperatury w okolicach zera lub kilku kresek poniżej nie powinny być dla niego większym problemem zwłaszcza, gdy będzie dobrze podsuszony.

[sokolica]

Zdecydowałam się dziś zafoliować swoje rośliny, a przynajmniej jakieś 75% roślin. Temperatura na zewnątrz od kilku dni u mnie utrzymuje się w dzień do 10 stopni, w nocy max 5 stopni. W związku z tym, w domu zaczął się już u mnie sezon grzewczy Chyba to zdecydowało, by odizolować rośliny od tej ciepłoty. Podlewane były ostatnio 20 września. Jednak nie wiem już, czy dobrą porę wybrałam, czy nie za wcześnie? Dodam, że w domu mam teraz co najmniej 23 stopnie, a w folii na oknie między 14-17.

[sokolica]

Podbijam pytanie zadane u Artura: czy roślinom może zaszkodzić tymczasowy brak powietrza?
Nie wygląda to może pięknie...



...ale mam wrażenie, że może się sprawdzić. Cały czas temperatura wewnątrz jest dużo niższa niż w domu, ale wyższa niż na zewnątrz. Z boku mam "okienko", aby móc regulować oknem. No i w przypadku, gdy zaczną się ulewy, śnieżyce albo zbyt niskie temperatury, okno wewnątrz będę przymykać. A to wiąże się z ograniczonym dostępem powietrza. Na pewno nie na stałe, ale okresowo. Czy to może zaszkodzić?

[blabla]

Kaktusy lubią świeże powietrze. Sugeruję za bardzo nie przywiązywać wagi do 100% szczelności konstrukcji. Myślę, że dodatkowo pomocne będzie przewietrzenie całości gdzieś raz na 2-3 dni. Ważne, by nie było wewnątrz zbyt wilgotno, bo inaczej rozwiną się grzyby i będzie poważny problem.

[sokolica]

Dzięki Tomek.
Szczelne to-to na pewno nie jest całkowicie. Zresztą jest mi to nawet na rękę. Gdy przyjdą mrozy, będę mogła mimo wszystko zostawiać mikro-uchył okna, a temperatura pokoju będzie regulować tą wewnątrz folii.

[sokolica]

Wrócę do mojego Gymnocalycium vallen-eden. Otrzymałam odpowiedź od Pana Andrzeja. Ponoć tajemnicza nazwa vallen-eden to nazwa geograficzna; jej poprawność to Valley Eden. A sama roślina to G. uruguayense.
Jako uzupełnienie, otrzymałam link wg której obaj Panowie Hinz opisują tę roślinę:
http://www.cactusinhabitat.org/index.pH ... d=140&l=es

Mam mieszane odczucia. Moje dziwadło wygląda tak:



I zupełnie nie przypomina tego z podanej strony. Zresztą, jak dla mnie, nie przypomina żadnego z G. uruguayense, jakie widziałam Czytałam jednak, że ten gatunek jest bardzo zmienny stanowiskowo. Może widziałam za mało...? Poproszona zostałam o ustosunkowanie się do tej identyfikacji, czy takowa mnie satysfakcjonuje. Szczerze mówiąc - nie bardzo. Ale najzwyczajniej niezręcznie jest mi nie zgadzać się z P. Hinz.

[hen_s]

Podobne jest. Do gymno na pewno, do G. uruguayense też trochę.
Pisałem już wcześniej - zakwitnie to zobaczysz. Jeśli to uruguayense to ma specyficzny kwiat i poznasz na pewno.

[sokolica]

Henryku, kwitnie tak:


To jest zdjęcie od P. Andrzeja z Jego kolekcji. Ten sam okaz. Może to coś podpowie...