Moniś (Rozeto), to ja Ci dziękuję za mobilizację do tego spontanicznego przedsięwzięcia
a przede wszystkim za piękne roślinne niespodzianki (a miała być tylko szałwia - Ty wiesz dobrze o czym ja piszę

)
Monia(Soczewka), Larisy rosną u mnie w konstelacjach 3 + 3 + 1 (ta jest samotnica, choć w towarzystwie lawendy).
Większość róż sadzę po 3-4 sztuki. Wyjątkiem są pnące, angielskie, które tworzą oddzielną rabatę oraz rarytasy, których nie udało mi się kupić w większej ilości.
Tylko z drugiej strony jest tak dużo odmian i większość chciałabym mieć. Odwieczny problem.
Ala (Georgiana) napisała jakiś czas temu:
Można iść dwoma ścieżkami.Albo kolekcjonujemy róże / i tak wszystkich nie będziesz miała/ albo urządzamy ogród. Ja robię to drugie
Ja podpisuję sie pod tym obiema rękami.
Poza tym jest tyle róż, które rozczarowują.
Wiem coś o tym bo kilka razy dałam się skusić na piękną fotkę w katalogu a później były wykopki.
Myślę, że to forum to dobre źródło wiedzy zarówno jeśli chodzi o walory wizualne jak i praktyczną stronę zagadnienia.
Oczywiście, każda róża może w różnych ogrodach być albo "number 1" albo kapryśnicą. Lecz są też żelazne damy, które wszędzie są cudowne i świetnie sobie radzą.
A teraz pokażę Wam ogród Ali sfotografowany przeze mnie w wilgotną i chłodnawą niedzielę.
Największe wrażenie robi jego rozległość, przestrzeń i ciekawe położenie oraz kilka dużych drzew i piękne iglaki.
Ala włożyła w to miejsce ogromną ilość pracy i serca a wiem, że to nie jest jej ostatnie słowo.
Na różaną eksplozję trzeba niestety poczekać do przyszłego roku ale osobom o dużej wyobraźni powiem tylko,
że w sezonie musi być naprawdę niewyobrażalnie piękny i to w takim stylu jaki najbardziej lubię.
Róże mają całorocznie towarzystwo krzewów i bylin dzięki czemu nie jest nudno
i nawet u schyłku sezonu jest się nadal czym zachwycać.
Róże oczywiście też były i pomimo jesieni rozweselały lico uroczej właścicielki.
