Wiosna pędzi, aż się wierzyć nie chce. Kasztanowce w pąkach, bzy lada chwila zakwitną. Szybciorem podjechaliśmy pod wieczór na działkę zrobić oprysk drzew owocowych, porzeczek i róż miedzianem. Zapylacze już nie latały, uff. Jabłonka, a zwłaszcza śliwka też za moment zakwitną, a to dopiero początek kwietnia. Aż się martwić zaczynam, bo przecież przymrozki przed nami.
Nie chcę zapeszać, ale lawendy,bardzo bardzo bardzo nieśmiało zaczynają wydawać maciupkie listeczki. Nie wiem czy na wszystkich, na razie niestety tylko gdzieniegdzie, nie wiem jak to ostatecznie wpłynie na ich wygląd i kwitnienie, ale staram się być myśli, że ich nie stracę i że jakoś się odbudują, tworząc może ciut później, ale znów przepiękną lawendową rzekę w szpalerze
