Jagódko dzięki za cudną fotkę z Wnuczkami w ogrodzie królowej.
Swoją drogą, jak one się wdrapały na to drzewo,

a i Ciebie miło zobaczyć.
Uwielbiam czytać Twoje przemyślenia i sentencje. Do poszczególnych odpowiedzi przygotowujesz się bardzo starannie, które się czyta jak dobrą książkę. U mnie z czytaniem teraz słabo, nie będę ściemniać, ale dzieciństwo i młodość spędziłam nad książkami, a córki obowiązkowo miały czytane codziennie książki do poduszki przed zaśnięciem. To taka dygresja, tylko może nie na temat.
W walce z korzeniami na razie przerwa u mnie, gdyż pojawiły się grzyby,

które uwielbiam zbierać nałogowo, chociaż nie wiem po co to robię, gdyż
octowe zalegają półki w piwnicy, a w zamrażalnikowych szufladach są ubiegłoroczne jeszcze, no ale to chodzenie po lesie jest cudowne.
Jeśli chodzi o wszelkie wyroby plastikowe imitujące oryginały, to dla mnie kicz nie do strawienia i chociaż plastikowy bociek stoi nad oczkiem, jako prezent, to już żaby nie mogłam tolerować.
Ogród masz piękny i zadbany, i nawet te
kołtuny z korzeni nie mogły mu zaszkodzić. Mnie te czerwone cieniutkie korzenie z żywotników i jałowców już po nocach się śnią.
Jabłka spadające na trawnik wyglądają, jak czerwone korale, a rabata
dolarowa piękna.

P.S- koty są cudowne nawet jak psocą.
