ewazawady - ona ma najpierw kwiaty różowe, potem w miarę kwitnienia kwiaty bledną. Trier jest raczej biała.
edulkot - jak wyciągałam róże z paczki od Schmida też mnie jakaś strasznie ukłuła - jak poboli ze dwa dni to łatwo o tym się nie zapomina.
Teraz w kolejności moja
Marie Dermar
róża pnąca Geschwinda. Na początku rosła na rabacie wspólnej, tam zwykle sadzę róże gdy przygotowuje jej miejsce (lub gdy nie mam pomysłu gdzie ją posadzić). To był zakup od Sipa, na początku miała jakby po grudzie, pędy zasychały, na początku wytworzyła jeden długi pęd który lekko przymarzł. Wiosną trafiła do kolekcji róż historycznych sadzonych pod płot;
to ta pierwsza na zdjęciu. Wiosną po przeprowadzce wypuściła nowe pędy, w sumie mam 3 pędy na wysokość 140 cm. Kwitła od czerwca do mrozów bez przerwy, nadal ma zaschnięte kwiaty. Trochę mi chorowała ale nie pryskałam miedzianem. Zobaczymy jak poradzą sobie róże tam w tym roku, na Marie liczę bo skoro ten sezon miała taki udany to może w tym będzie jeszcze lepiej. W tamtym sezonie jedynie lekko przymarzła, co będzie w tym sezonie z odpornością na mróz - zobaczymy wiosną.
Kwiaty:
Te kwiaty miałam cały sezon i jestem nią zachwycona, kwiaty są bardzo pełne, w środku ma zielone pyliniki, pachnąca i kwitnie powyżej 5 dni - jeden kwiat.
Z róż Geschwina mam jeszcze Annchen von Tharau ale ta nie zakwitła, za to wybiła mi długim pędem.
Mam jeszcze kilka róż pnących które chciała bym kupić - między innymi Ayrshire Queen lub Frau Eva Schubert ale to wszystko zależy od miejsca.