Czytam ten wątek i czytam...
Kilka osób pytało czy lepiej datki zimować w ciepłym ze światłem czy zimnym bez oświetlenia?
Od tak na oko 7 lat- zimuję moje dwie datury - różową i żółtą ( takie zwykłe) - w garażu, który w ogóle nie ma okien i nie jest ogrzewany. Mam tam termometr- wiadomo, że przy bramie garażowej jest najzimniej, a przy drzwiach do domu- cieplej. Więc gdzie je ustawiam? Najbliżej drzwi do domu.
Jeśli widzę, ze wieczorem temperatura w garażu oscyluje przy 3 stopniach, a prognozy zapowiadają, ze może spaść niżej- to zarzucam na daturki wielką i dość grubą szmatę, która kryje je aż do ziemi, razem z donicami.
Nigdy mi w garażu nie przemarzły, natomiast może je załatwić najmniejszy przymrozek jesienny na zewnątrz.
Ale... jeśli były w dużej donicy- to przymrozek ściął to wszystko co było nad ziemią, roślina wtedy wiosną odbije od korzenia (chyba, że to była jednoroczna roślinka, która jeszcze dobrze przy ziemi nie zdrewniała).
Tyle, że ta roślina co odbije, wyrośnie znowu duża i piękna, ale... zakwitnie dopiero jesienią. To koszt naszego zaniedbania.
Jeśli daturka (starsza niż roczna) dostanie takim co najmniej -3 i to nie jednym porannym podmuchem, ale tak przez kilka godzin- to może nie odbić - wszystko zależy w jakiej dużej jest donicy, czy też jak bardzo osłonięta jest w gruncie.
A wracając do mojego ciemnego garażu- jakoś brak światła im nie przeszkadza - moze ze dwa razy w sezonie, skrapiam je trochę (ziemię w doniczkach na myśli mam ) wodą i tyle. W połowie marca - wystawiam do przedpokoju pod okno - przycinam wszystko co zwiędło i to co mi się w sylwetce rośliny nie podoba ;) - zakręcam tam kaloryfer na tydzień - by miały komfort aklimatyzacji - i zaczynam podlewać. Jak widzę, ze ruszyły- zaczynam nawozić.
Tyle

Pozdrawiam.