Ewuniu 
, dzięki za miłe słowa...
Szaleństwo wiosenne najbardziej ogarnęło mój portfel
Miałam nic w tym roku nie kupować a popłynęłam strasznie...
Okropnie mi się tęskni za działką bo już dawno tam nie byłam a wciąż mi nie po drodze. Mam nadzieję ,ze jutro nic już nie stanie mi na przeszkodzie i dam radę wyrwać się na moje włości
No i może w końcu jakieś fotki będą.
Edyta, ja go ciacham aż miło po kwitnienu...i tak ogólnie to on bardzo ładnie kwitnie , tylko potem jakoś traci cały swój urok
W tym roku daję sobie ostatnią sznasę na ponowne polubienie go

....a pamiętam jak biegłam przez zaspy do Tesco, żeby go kupić

.....
Na pęcherznice chorowałam w tamtym roku a potem mi przeszło. Właściwie to nie wiem czemu bo podobają mi się nadal...chyba jakoś o nich zapomniałam
Moniś, cały czas organizuję kwaśną rabatkę...myślę ,że znajdzie się tam miejsce dla moich maluszków
Jeżeli tylko ma im tam być lepiej , to nie widzę powodów ,żeby je męczyć w wapnowanej ziemi.
Dzięki za radę
Oskar nawet dobrze znosi wiosenne zawirowania pogodowe

Od czasu do czasu łapie jakieś przeziębienia ale na takie sporadyczne niedomagania nie zwracam uwagi.
Po przyzwyczaiłam się ,że katar to nie choroba

...2-3 dni w domu i zdrówko wraca na miejsce
Wieczorne i weekendowe pozdrówki
