Witam serdecznie po nieobecności...
Eh..przyczyna prozaiczna- zepsuty aparat, więc nie mam o czym opowiadać bez zdjęć, a poza tym gościłam pojedyncze "sztuki"

z Rodziny, a te nie przepadają za działką...
Dziękuję za odwiedziny i rady, coś udało mi się sfotografować, ale z wielkim trudem. (Nie widać też na wyświetlaczu panelu sterowania i mam pomieszane ustawienia)...a naprawa droga...
Na początek fotka z wycieczki rowerowej (bo ostatnio trochę jeździliśmy po Puszczy Bydgoskiej i w promieniu 70 km od Torunia...) Burza...

autorstwo A.W.- Pictures ;)
Najpierw nas zmoczyła całkowicie, ale udało nam się uciec. Staliśmy pijąc kawę z termosu i podziwiając...
Potem po całym dniu na rowerach 25 km pod Toruniem, an wale wzdłuż Wisły, którym wracaliśmy, załapałam gumę, i mieliśmy perspektywę prowadzenia roweru, jednak udało się przbłagać kierowcę pksu, ale władować rower...
Eh...dwa razy na dwóch wycieczkach mi się popsuł...Czas na nowy...

. A tyle lat razem przejeździliśmy...
Poza tym, cóż...
Na działce trawa wbita w glinę, odrosła... Gorąco i wilgotno- więc komarów tysiące. Ciężko wytrzymać. Można rzec- udręka. Kilka razy miałam ochotę uciec z krzykiem (klnąc siarczyście), a ścieżkę i ściąć niektóre gałęzie natychmiast aby wpuścić przewiew...i odsłonić nieco nieba....
Cień też trzyma wilgoć...
Jednak będę chciała na jesieni przerzedzić konary..., a najsłabsze drzewo- śliwę usunąć, a czereśnię bardzo mocno przyciąć...Na razie prezentuje się tak, z pierwszą dalią arabian night...
Owoców dostatek...Tu śliwa zwana przeze mnie "Druga" (w kolejności owocowania) i morela kłaniają się ku sobie...
Parkowa perspektywa, na tle akacji...Druga i jej owoce.
Owoce, to chyba jakieś renklodopodobne?
Zakwitła też lilia....
Więc w Wiślance Cienistej kwitną w sierpniu AŻ dwa kwiaty!
No i nie może sie obyć bez pomodores...
yellow pear shape
maskotka
koralik
Morela zakończyła plon...
No i pierwsze przetrwory w moim wykonaniu:
To samo spotkało agresty i wiśnie...
Smaki różne - z figami, z rodzynkami, daktylami, z cynamonem, wanilią i co tam jeszcze miałam...W każdym razie to moje pierwsze konfitury. Już testowane. Podobno smaczne?
Ale ja wolę robić niż jeść.
Niebawem jadę na 2 tygodnie do Gd. i pomidory będa musiały być zdane na los, w sensie nawadniania...
Na razie nie podlewałam ich ani razu...Zobaczymy...