Dzisiaj na chwilę jestem w Krakowie, trochę powklejam zdjęć moich wiosennych kwiatów.
Prace na działce posuwają się do przodu, jarzynki posiane, ziemniaczki posadzone, rabatki kwiatowe z ciężkim trudem powstają, chyba zbyt duże wyzwanie sobie postawiłam nie wiem czy podołam. Każda wypocona grządka, a przygotowuję do siania jedną ponad 2 godziny (oczywiście wcześniej było zaorane) z każdej wybieram wiadro kamieni, 2 wiadra perzu i innych chwastów, które suszę, a pózniej palę. Teraz w pełni rozumiem co to znaczy orka po ugorze, najgorsze jest to, że ziemia piaskowa, pylasta, a wszystkich chwaściorów nie wybiorę, już miejscami widzę jak perz się przebija. Rabatki kwiatowe powstają, kwiatuszki podlewam intensywnie, bo jak tego nie zrobię to od razu są zwiędnięte. Miejscowi różnie patrzą na moje wypociny, jedni są zaskoczeni i podziwiają, inni stukają się po głowie, albo rozkładają z politowaniem ręce. Myślę ,że ci drudzy może za kilka lat docenią moją ciężką harówkę.
Teraz pokażę to co najbardziej mnie cieszy, podziwiam , oglądam i fotografuję, robienie zdjęć kwiatom to również duże zaskoczenie dla sąsiadów, ale ja się nie zrażam ,ostro brnę naprzód.
Krokusy to już historia , ale ja pokażę jeszcze te, których nie prezentowałam

Moja mała łąka niebieskich bratków

ciemierniki
